Gdy zetknęłam się z porażeniem, zaczęłam szukać pomocy wszędzie niezależnie jakiego typu pomoc by to była z nadzieją, że coś pomoże.
ale spokojnie, nie siedziałam przed tv i nie szukałam audycji z wyżej opisywanym panem. Po prostu spróbowałam uwierzyć w bioenergoterapię.
Jeden Pan - znajomy rodziny, ponoć takim bioenergo... jest. Pomyślałam sobie, "a co tam? przecież można spróbować". No i spróbowałam...dotykał Mateusza rączki chyba już z 4 lub 5 razy... sądzę, że na pewno mu nie zaszkodziłam, a kto wie może i pomogłam?? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz