wtorek, 30 czerwca 2015

Wakacje.

Kto je ma, ten ma.
Ja nie mam wakacji. Nie wycisnę ani dnia urlopu. No cóż, taki urok "nowych" pracowników.
Mąż ma wolny AŻ tydzień, a później obozy, treningi, wyjazdy. Coroczny standard.

W tym roku pierwszy raz mamy zagwozdkę, co zrobić z dziećmi w czasie wolnego w placówkach wychowawczych :)
Jak na złość przerwy chłopaków się nie nachodzą więc trzeba kombinować przez dwa miesiące.
Na pierwszy ogień idzie teściowa.
Okazało się bowiem, że ma do wykorzystania zaległy urlop i właśnie od jutra ma 2 tygodnie wolnego. No więc co? Wymyśliła, że weźmie do siebie Michała (bo akurat od jutra żłobek jest nieczynny).
Pierwsza moja myśl? NIGDY W ŻYCIU. Kurde! jestem z Miśkiem dość specyficznie zżyta i nie wyobrażam sobie oddać go gdzieś na noc, a co dopiero na kilka dni??
Z drugiej strony muszę skorzystać z jej pomocy, bo nie będę miała co z nim zrobić.
Oczywiście, żeby nie było Michałkowi nudno, teściowa zaproponowała, że chce też Matiego.
Yyyyy, ale że jak? że co?? że tak oboje, na tydzień? beze mnie???
Argumenty teściowej bardzo trafne...że przecież Michałek sam by tęsknił, a z Matim będzie mu łatwiej i lżej. Nie odczuje tęsknoty. Gadane to ona ma. Zgodziłam się.
Nie docierało do mnie co się dzieje, aż do dziś, gdy zaczęłam ich pakować.........

Taaak, taka ze mnie wyrodna matka, bo się cieszę!!!!
Cieszę się, że dzieci zaznają wakacji na wsi, że odskoczą od tego miejskiego życia.

No, bo chyba nie sądzicie, że się cieszę, bo będę TYDZIEŃ BEZ DZIECI???
Nie no proszę Was. Tydzień bez dzieci?? NUDA! Totalny beton wręcz.
Co ja niby będę robić??? odpoczywać? wyśpię się?????
Nieee no! czym tu się cieszyć!??? Lipa na maxa!

:D:D:D









piątek, 26 czerwca 2015

Dzień dobry! jestem FOCH.

Mateusz zawsze się fochował, zawsze mu wszystko nie pasowało, ale to co teraz wyprawia to po prostu masakra.
Tak źle nie było już dawno!
Ileż my się nasłuchamy rano, to już nasze (z pozdrowieniami dla Gizmowo  :D )

Tylko oczy otworzy - foch.
Michał za mocno krzyczy - foch.
Przygotuję nie te skarpetki - foch.
Dam picie nie w tym kubku - foch (znów Cię Sylwia pozdrawiam! :D)
Michał się pierwszy ubierze - foch.
Wszyscy się pierwsi ubierzemy - foch.
Jak chcę mu pomóc w ubieraniu, aby przyspieszyć - foch.
Chcę mu dać wziewy - foch.
Słońce w okno świeci - foch.
- "Dziś jest piątek? Mogę wziąć zabawkę do przedszkola?"  "Nie, jest wtorek synku" - foch.
A jak już przyjdzie piątek, to też jest foch, bo on akurat dziś nie chce brać zabawki.
Pies sąsiadów zaszczeka na klatce - foch.
Za szybko idę, wyprzedzam go - foch.
Ktoś przed samym przedszkolem go wyprzedzi i wejdzie pierwszy - foch.

Czasami brakuje mi już sił, bo ja naprawdę się spieszę do pracy, a te jego fochy mi życia nie ułatwiają.
Gdy go odbieram jest już ok. Wesoły wybiega z sali, cieszy się, przeprasza za rano. Codziennie przeprasza i mówi, że przecież te jego fochy i kłótnie z rana były niepotrzebne....
A rano znów to samo :(

Ehh. Wiem, muszę przetrwać.

Dziś natomiast spotkała mnie przemiła niespodzianka w przedszkolu.
Nasz mały foch wygrał...uwaga, uwaga......OGÓLNOPOLSKI konkurs plastyczny pt.: "Vivaldi - cztery pory roku". Oczywiście w swojej grupie wiekowej, ale to i tak WOW. Spośród dzieci z całej Polski wygrał ON. Pracy jeszcze nie widziałam, ale mamy dyplom, nagrody....
Rośnie mi mały artysta :)
Warto żyć dla takich chwil :)



niedziela, 21 czerwca 2015

Ty masz gorzej!

Kilka dni temu, zupełnie przez przypadek, zaszła do mnie do pracy koleżanka z dawnych lat.
Przyszła z córką, aby kupić jej sandały. Nie trudno było zauważyć, że jest w ciąży. Po krótkiej rozmowie, zapytałam, co będzie mieć, a ona z smutną miną oznajmiła, że drugą córę. Uśmiechnęłam się i powiedziałam, że super! Że ja mam dwóch synów i nie narzekam....po krótkiej chwili usłyszałam: " No to ty masz gorzej ode mnie".
Nie wiedziałam jak zareagować, zdębiałam, autentycznie.
Że niby dlaczego mam gorzej??? Bo mam dwóch wspaniałych ZDROWYCH (bo przecież Mati nie jest chory...musiało minąć prawie 4 lata, abym to zrozumiała) synów, że się fajnie razem bawią, że jestem jedyną kobitą w domu i mam nadzieję, że za paręnaście lat będą mnie nosić na rękach.
Nie rozumiem tego chorego myślenia i chyba nigdy nie zrozumiem.
Albo te ciągłe docinki "do trzech razy sztuka", "teraz czas na dziewczynkę".
Jezuuuuu, nóż się w kieszeni otwiera! To ja mam mieć córkę, aby zaspokoić społeczeństwo?? w takim razie się wszyscy rozczarują, bo ja jestem spełniona jako matka i córka nie jest mi do szczęścia potrzebna.

Tyle tytułem wstępu :)
A teraz przeprosiny, za zaniedbanie bloga.
PRZEPRASZAM!
Przyznam szczerze, że system praca, dom pochłonął mnie totalnie.
Na początku nie mogłam się ogarnąć. Wracałam do domu zmęczona, nie było czasu usiąść do kompa, a co dopiero na napisanie postu.
Teraz jest już lepiej. Weszłam na obroty i mam nadzieję, że posty będą ukazywać się regularnie.

A co u nas?
A no fajnie.
Od lipca zaczyna się przerwa wakacyjna w żłobku, w sierpniu w przedszkolu, więc mam głowę pełną zmartwień, gdzie "upcham" dzieci. Ja urlopu dostanę raptem kilka dni, mąż wyjeżdża na obozy także zostają nam babcie. Nic innego nie wymyślę. Jakoś trzeba kombinować. Mam tylko nadzieję, że za rok te przerwy nam się zejdą i chłopcy będą mieć razem wolne.
Od sierpnia Michałek idzie już do żłobka do którego chodził Mateusz. Udało mi się go przenieść i bardzo mnie to cieszy, bo jest on o wiele bliżej domu i mojej pracy.
Obawiam się tej zmiany, ale Panie już nie mogą doczekać się Miśka i mam nadzieję, że wspólnie podołamy przez te pierwsze dni adaptacji.

U Matiego nadal walczymy z astmą. Teraz jak jest okres pylenia, zaczął kaszleć jeszcze mocniej. Alergolog zwiększył dawkę wziewów. Ehh biedny on. Szkoda mi go bardzo :(

Ja też ostatnio się pochorowałam.
Pojechałam na studia autem męża i klimatyzacją się załatwiłam. Efekt? Zapalenie piątego kręgu szyjnego i nerwu C5. Ból niesamowity, głowa pękała. Czułam się tak źle, że w poniedziałek, gdy nachyliłam się w przedszkolu....zasłabłam. Chyba jakiś ucisk nastąpił i normalnie totalny bezwład poczułam. Śmiałam się potem, że pewnie wyglądałam jak pijana i tylko siary dziecku narobiłam :)

Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze zagląda :)