środa, 28 maja 2014

Intensywny maj

Jesteśmy, żyjemy, mamy się dobrze :)

Odkąd zrobiło się ładnie na dworze, prawie całe dni jestem poza domem, a wieczorem zasypiam przed 21 leżąc przed TV. Nawet nie miałam czasu, pisać na blogu, a także śledzić blogowego świata.
Maj uważam za bardzo intensywny miesiąc. Dużo się działo :) No, ale zacznę od początku.

7 maj - rocznica ślubu. Trzecia. Bez romantyzmów i innych ceregieli. Wieczorem jakiś kebab z dowozem do domu, piwko i tyle. Nie powiem, liczyłam na jakiegoś kwiatka, czy coś, no, ale może następnym razem.

Potem zrobiło się chorobowo. Najpierw ja wyhodowałam zapalenie gardła i byłam na antybiotykach 7 dni. Potem Mati dostał jakiegoś kaszlu, zaczęły ropieć mu oczy. W jego przypadku to na bank alergia, ale jeszcze nie wiemy na co, bo do alergologa jakoś mi nie po drodze :P
Chwilę później ja się zatrułam...cały jeden majowy weekend miałam wycięty z życiorysu. Na początku bałam się, że to grypa żołądkowa, ale ewidentnie coś mi zaszkodziło, bo chłopaki żadnych ekscesów żołądkowych nie mieli. Jedyny plus tego całego zatrucia, to dwa kilogramy na minusie :P hehe

Dacie wiarę, że prawie cały maj załatwiam becikowe?? To się w głowie nie mieści ile tam trzeba zanieść dokumentów, ile się trzeba nałazić, aby dostać te 1000zł. Już rzygam MOPSem. Dziś doniosłam ostatnie dokumenty i teraz będę czekać na decyzję. Jak się okaże, że becik nam nie przysługuje, bo zarabiamy o 50 groszy za dużo, pójdę tam i autentycznie powystrzelam wszystkie te baby!!

Kolejną rzeczą, która spotkała nas w maju jest dofinansowanie na rehabilitację Matiego.
Otóż fundacja do której należy Mati, otrzymała jakieś dofinansowanie w wysokości 20 tysięcy złoty dla swoich podopiecznych. Wśród wszystkich zgłoszeń wybierano 20 osób i każdy otrzymał po 1000 zł.
W podaniu trzeba było napisać na co chcielibyśmy przeznaczyć pieniądze. Pomyślałam, że spróbuję i wysłałam podanie, ale szczerze przyznam nie liczyłam, że się uda. A jednak! W połowie maja dostałam maila z pozytywną wiadomością. Niby to tylko 1000 zł, ale i tak się cieszę. Od września zapiszę Matiego do szkoły pływania, a resztę wydamy na prywatne ćwiczenia, na które będzie można chodzić po południu, a nie tak jak na NFZ tylko z rana. Oczywiście, żeby nie było...my tych pieniędzy nie mamy fizycznie. One są na subkoncie fundacji i najpierw sami za wszystko płacimy, zbieramy faktury na fundację i na koniec dostajemy zwrot pieniędzy.
Spotkałam się już z tekstami (szczególnie przy zbieraniu 1%), że nachapiemy się kasy z podatku i będzie na remont chaty, dlatego wolałam tę kwestię od razu napisać i wyjaśnić. Niektórzy ludzie naprawdę nie mają zielonego pojęcia jak to wszystko działa i gadają głupoty. Ja nawet nie wchodzę w żadne dyskusję, bo szkoda nerwów. Mam tylko nadzieję, że jak Mati będzie starszy nigdy od nikogo takich głupot nie usłyszy.

Michał skończył 3 miesiące. Jest słodkim pultaskiem naszym :) Ciągle się śmieje.
Każdego dnia, gdy nachylam się nad nim rano i mówię "dzień doooobryyy" wita mnie szczerym uśmiechem, a ja wtedy zaczynam się zastanawiać, jak my dawaliśmy radę bez niego??
Jeszcze niedawno bałam się jak to będzie, gdy się urodzi, czy sobie poradzę, a teraz nie wyobrażam sobie życia bez niego.




Mateusz jest nadal świetnym starszym bratem. Jak wstanie to pierwsze o co pyta, to: "Gdzie Mifałek?". Nie ważne siku, śniadanie...najpierw trzeba popieścić się z bratem...i tylko słychać z pokoju..."Mifałek słodki, malutki...kofanyyyyyy" :)



20 maja były wyniki rekrutacji do żłobka. Michał został przyjęty. Także nie pozostaje mi nic innego jak powoli zacząć szukać pracy :)

Aaa i najważniejsze...matka 10 maja miała wychodne. Szłam do koleżanki na 30stkę. Było naprawdę super. Mąż poradził sobie z dziećmi wzorowo. Obaj spali już po 20...Mati przybił gwoździa przy kolacji :P a Michał po ululaniu przez tatusia spał od 20 do 6.30 :):)




 W poniedziałek był Dzień Mamy. W zeszłym roku dostałam od Matiego laurkę, w tym pięknego kwiatka.
- Mati, sam zrobiłeś tego kwiatka?
- Nieee mamusiu, ciocia zrobiła!...ale ja Cię kofam, a ciocia Cie nie kofa!

Może i jest małym czortem, ale jakim kochanym i szczerym :)





niedziela, 4 maja 2014

Niedzielny poranek

- Mati, jesteś głodny, zjemy śniadanko? Co chcesz? Paróweczkę, kakao, soczek?
- Nie, dziekuje mamusiu... chce piwo.


...

To będzie spoko niedziela :)