wtorek, 23 września 2014

Udało się!

Urodziny się odbyły :)
Nie przeszkodziły nam żadne choroby, czy inne szpitale :)

Wczoraj punktualnie o 17 rozpoczęliśmy zabawę. Całe szczęście właściciele placu zabaw pozwolili mi za tę samą zaliczkę przełożyć termin imprezy, gorzej było już z tortem. Był zamówiony, zaliczka zapłacona, ale go nie odebraliśmy, bo nie było sensu. Wiedząc, że w tamtej cukierni jestem już spalona, wczoraj poszłam do innej i kupiłam malutki torcik, taki symboliczny, aby po prostu był.

środa, 17 września 2014

Będzie, będzie zabawa...

Taaaa, tak miało być w poniedziałek kiedy to nasz kochany synek kończył 3 latka.
Niestety los baaaaardzo pokrzyżował nam plany. Urodziny trzeba było przełożyć i nawet nie było czasu, aby złożyć mu życzenia :(

W poniedziałkowy poranek trafiłam do szpitala z wymiotami i biegunką. Całą noc myślałam, że to po prostu jelitówka, bo słyszałam, że panuje, jednak gdy rano zasłabłam od razu wezwałam pogotowie. Zabrali mnie na SOR, tam się okazało, że mam coś z jelitami...dokładnie nie wiedzą jeszcze co, ale mam na pewno jakiś stan zapalny w organizmie i jak tylko skończę brać antybiotyki mam się zgłosić na kolejne USG jamy brzusznej w celu weryfikacji (bo w szpitalu pani doktor zauważyła w jelitach jakiś niezidentyfikowany płyn). Dodatkowo torbiel w jajniku i konsultacja ginekologiczna. Skumajcie, że w 3 rocznice mojego porodu spotkałam się z lekarzem który kładł mi się na brzuch i przez niego Mati ma porażenie splotu. No wspaniałe wyczucie czasu :) Cudnie się na niego patrzyło, miałam ochotę zwymiotować mu w twarz.
No, ale wracając do tematu....zostawili mnie na oddziale na obserwację, podali leki i na szczęście we wtorek wypuścili już do domu.
W ten sam poniedziałek otrzymałam telefon z przedszkola, że Mati dalej wymiotuje niż widzi! EKSTRA dopadł go rotawirus :/ Okropne to jest uczucie wiedzieć, że dziecko jest chore, a Ty jesteś daleko od niego. Miałam w nocy ochotę wyrwać te wszystkie wenflony i iść do domu...no dramat straszny!
Na szczęście Mateusz zawsze bardzo "dobrze" znosi tego wirusa...jedna doba i po wszystkim. Teraz czekam jak Michał załapie. Już dziś zwymiotował, ale było to jednorazowe więc czekam na rozwój sytuacji.

No i tak to wyszło, że urodziny przełożyliśmy na najbliższy poniedziałek, także, jeśli uda się je wyprawić, na pewno zdam relację :) A zaraz po tym zasuwam do lekarzy i zaczynam dbać o siebie. Taki mam plan, a jak wyjdzie? zobaczymy :)


czwartek, 11 września 2014

Taka sytuacja...

Wzięłam od moich rodziców niepotrzebną wykładzinę dywanową.
Położyłam ją dziś u nas w przedpokoju, bo w zimę zawsze bardzo ciągnie od podłogi.
Wchodzimy do domu, Mati zdziwiony pyta:
- A co to to jest?
- a nowa wykładzina
- a kto to kupił???
- no ja.
- O jaaa, dziekuje, że kupiłaś nową wykładzine.
Mówiąc to turla się po niej, po chwili wstaje, otrzepuje się i oznajmia:
- jest troche ładna.


Ehhh typowy facet! :)

środa, 10 września 2014

Pierwsze koty za płoty.

No! Jestem w końcu :)
Pierwszy tydzień września strasznie mnie pochłonął, ale już wracam i schodzę na ziemię.

Co u nas? A no wiadomo - przedszkole!