środa, 30 października 2013

Październikowa deprecha

Wiecie co?
Nie lubię października! Jest za długi!ciągnie się i ciągnie...końca nie widać. No nie cierpię gnoja :)
A, że po nim nadchodzi jeszcze bardziej znienawidzony przeze mnie listopad, to już w ogóle :P
Mojego stosunku do października nie zmienia nawet to, że się w nim urodziłam.
Urodzin swoich też nie lubię...szaro, buro, zimno...a mi się od zawsze marzył przeogromny urodzinowy melanż na dworze, przy grillu i piwku... ehhh :(
Zazdroszczę wszystkim urodzonym między majem, a sierpniem!
No, ale wracając do tych moich nieszczęsnych urodzin, to te tegoroczne uważam za udane.
Moi mężczyźni rozpieścili mnie przeogromnie. Były kwiaty, słodkości, prezenty...
Było nawet "sto lat", a w wykonaniu Matiego po prostu zwaliło mnie z nóg:
"Śto lat, śto lat...niech yje yje naaaaaaaaaaaaaaaaam
(...) a kto? MACIUUUUUŚ!" :) :) :)
 
I cóż mi więcej do szczęścia potrzeba??? :)



3 komentarze:

  1. Ja jestem sierpniowa! :D

    Wszystkiego najlepszego i niech żyje Maciuś :D

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja z lutego :( zimy nie znoszę :( zimno, wręcz mroznie. Naj najlepszego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja z listopada i to końcówki... zero grilla

    OdpowiedzUsuń