piątek, 25 października 2013

Męczący to był tydzień

Ojj bardzo męczący.
Nie tylko ze względu wtorkowej wizyty w Szczecinie, ale również przez Matiego, który dał nam niezły popis przez ostatnie trzy noce.

Zaczęło się w nocy z poniedziałku na wtorek.
Punkt 00:30 pobudka.
Przyszedł do nas, położył się i, ani myślał o spaniu. Pozwolicie, że nie będę opisywać naszej frustracji, bo mogłyby paść słowa niecenzuralne :)
Obydwoje z mężem nie jesteśmy za spaniem z dzieckiem i od samego początku tego nie robiliśmy, no, ale jak już go do siebie wzięliśmy to mieliśmy nadzieję, że przy rodzicach zaśnie raz, dwa!!!
Taaaaaaaaaaaaa!Na pewnoooooooooooooo!
Impreza u nas w łóżku trwała do 5 nad ranem, a o 6 już wstawaliśmy, także pospaliśmy na maxa długo :)
Rankiem tłumaczyliśmy to sobie tym, że może Mati czuł, że coś się dzieje, że się denerwujemy i też mu się to udzieliło, bo przecież taki dwulatek to już mądra istotka.

We wtorek z optymizmem kładliśmy go spać. W każdym z nas panował już wewnętrzny spokój, nie odczuwaliśmy żadnych stresów i nerwów. NA PEWNO BĘDZIE SPAŁ!
Sytuacja się powtórzyła.

W środę, już przerażeni wizją nieprzespanej nocy modliliśmy się o to, aby mu się odmieniło.
Niestety...punkt 00:30 zawitał u nas w łóżku lokator.
Bez wahania, poszłam do kuchni zrobiłam mu wielką michę kaszki...po ciemku trafiałam łyżką do jego buźki. Zjadł, za pół godzinki zasnął u siebie w łóżeczku.

Wstyd mi, że ja - matka polka :P nie wpadłam na to, że dziecko może być po prostu głodne!!!

Po nocnej szkole życia, nasze menu wczoraj wyglądało następująco:
Po żłobku, o 16 - obiadek, o 18 - wielka micha kaszki, a po kąpieli ok. 19.30 micha płatków z mlekiem.
Dodam, że wcześniej o 18 jedliśmy jakiś jogurt lub przekąskę.
Teraz zostało to zamienione na porządny posiłek i starczyło - dziś dziecko z trudem obudziliśmy o 7 do żłobka :)
No i my się w końcu wyspaliśmy. Choć przyznam, że o 1 w nocy instynktownie się przebudziłam i sprawdzałam, czy młody nie buszuje po mieszkaniu :)

Już dawno było wiadomo, że Matiego to lepiej ubierać, niż karmić, ale teraz to ja już nie wiem jak to będzie :)
Z drugiej strony się cieszę, bo może to oznacza, że w końcu nasz krasnoludek trochę urośnie:)


2 komentarze:

  1. No ale grunt ze już wiecie o co chodzilo :) moja to powie że chce AMKU albo BULE Z MASIEM hehe :) super że ma apetyt :) Ja lubie jak dziecko z apetytem je wszystkie posiłki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I właśnie to jest to, co mnie zastanawia - dlaczego nie powiedział, że chce jeść????
      Wystawił na próbę moją inteligencję hehehe :)
      bałam się zawsze, że moje dzieci będą niejadkami, bo ja taka byłam, ale na szczęście poszedł po ojcu :) i oby drugi synek też taki był :)

      Usuń