poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Dramat!

taaaak! dziś to był dramat do potęgi "entej"!
Mati obudził się nam dzisiaj z gorączką! Taka ze mnie zajebista matka, że nawet tego nie zauważyłam, a w sumie nie wyczułam. No, ale dziecko mi od rana się śmieje, gada po swojemu, śniadanie całe wciągnięte więc zapakowałam wszystko na rehabilitację i w drogę! Na rehabilitacji, gdy wyciągnęłam go z wózka mój policzek niechcący wylądował na jego czole i wtedy poczułam ten żar! normalnie parzyło. Jak się po chwili okazało, nie tylko czoło. cała głowa! No, ale pomyślałam sobie, jak już tutaj jestem, to poćwiczymy! wiem, jestem okropna, serca nie mam!! ale jak chociaż raz nie pójdziemy na rehabilitację mam takie ogromne wyrzuty sumienia... to jest silniejsze ode mnie. To jest jak uzależnienie...
No, ale na ćwiczeniach było znośnie, mały sobie gadał, jadł paluszki, dał radę.
Jednak po powrocie do domu zaczął się tytułowy dramat!!! Gorączka, ciągły płacz, lament...bawić się NIE, oglądać bajki NIE, słuchać vivy NIE! Nawet pozwoliłam mu zrobić rozpierduszkę w kuchni, mógł otwierać szuflady, wywracać puste butelki, ale on to olał, też NIE! Cały boży dzień na ręce chciał! O zgrozo...mój prawy bicek wygląda już prawie jak u Pudziana. Odliczałam minuty do godziny zero, czyli do godziny 19....Synek już śpi...oby miał spokojną noc i gorączka już jutro odpuściła.

Przed kąpielą doszukałam się przyczyny gorączki...idą mu dwie górne czwórki! W miejscu jednej dziąsło jest aż sine! biedne dziecko...namęczy się tak, nacierpi, a ta głupia czwórka i tak kiedyś wypadnie!!! ehhh

Jedynym pozytywem dzisiejszego dnia jest to, że zrobiłam Mateuszowi przemeblowanie w pokoju :) zapociłam się przy tym jak świnia, ale warto było :) teraz mi się o wiele bardziej podoba.

3 komentarze:

  1. U Meli też były takie dramaty.
    Mega gorączka (raz nawet 41stopni)
    Ale tu pomagały czopki dawane co 4 godziny.Bo po piętnastu minutach gorączka spadała.
    Mała cały dzień mogła albo spać albo wisieć mi na rękach.Nic nie jadła tylko piła dużo i jadła dużo zimnych jogurtów.
    A spanie na noc musiało odbywac się tylko na matce.Wszelkie próby odłożenia jej nawet obok kończyły się płaczem.
    No,musze przyznać był hardcore.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, szkoda mi tych naszych dzieci. No i przy okazji też nas ;] muszę to przetrwać...o tyle dobrze, że ma apetyt i zjada wszystko co mu dam. Nawet za matkę nadrabia, bo jakoś wczoraj nie zdążyłam zjeść obiadu. A czopki bez recepty też dostanę?

      Usuń
    2. mi w pewnym momencie to było na maksa szkoda siebie :P
      A czopki pewnie,że bez recepty.Ja miałam zapasy w lodówce.Kupowałam te Paracetamol.Tylko wage dziecka trzeba powiedzieć.Tam jest jakiś przedział.Jak zaczęłam stosować te 150mg to był święty spokój.

      Usuń