piątek, 3 sierpnia 2012

Zabawek moc

Zabawki... moje przekleństwo...są wszędzie! przynajmniej kilka razy dziennie nadepnę na jakiś klocek, potknę się o samochodzik. Wtedy jedyną rzeczą która siedzi mi w głowie, to wywalić to wszystko w pizdu przez okno. Potem jednak robię kilka wdechów i tłumaczę sobie, że to tylko zabawki :)

Te wszystkie zabawki to prezenty lub darowizny od znajomych i rodziny. No, a wiadomo...darowanemu koniowi... coś tam, coś tam ...więc brałam co przynosili :)

Zaraz po porodzie ktoś mi powiedział, ale nie pamiętam kto, bo przecież wtedy było tyle "ciotek dobra rada", że uszy więdły ;]
No, ale..... ktoś mi powiedział, żebym dawała Mateuszowi tylko kilka zabawek, a resztę chowała i co kilka dni mu je wymieniała. Wtedy dziecko tak szybko nie nudzi się zabawkami i nie potrzebuje kupowania nowych. Pomyślałam, że pomysł dobry, przynajmniej nie będzie tak zwanej rozpierduchy na chacie.
Odkąd Mati zaczął dostrzegać zabawki i ogarniać zabawę nimi, zastosowałam się do ów rady.
Jakie było moje zdziwienie, gdy przy kolejnej wymianie, moje dziecko, widząc zabawki, którymi bawiło się dwa miesiące temu zaczęło się ślinić z radości i miałam spokój przez godzinę! Chociaż jedna dobra rada okazała się faktycznie dobra :)

Tylko jedno się nie sprawdziło...czy dam mu 10 zabawek, czy dałabym ich 100, to i tak jest rozpierducha na chacie ;]

1 komentarz:

  1. Ile by człowiek nie sprzątał to i tak będzie wieczny syf.
    TOTAL SYF - jak to mówi Mela.
    teraz to już moge z nią ustalać zasady.Jak rozwali klocki na cały pokój a za dosłownie 10sekund chce rozwalić gumowe zwierzaki albo puzzle to mówie ,że najpierw ma jedno posprzątać a dopiero brać się za następne zabawki.Dajemy rade.No i oczywiście wspólne sprzątanie na koniec dnia żeby iść spać w czystym pokoju.A nie kaleczyć stopy o rozrzucone zabawki.Ale to dopiero teraz jest tak fajnie.Jak młoda była mniejsza to niestety zabawki były wszędzie.
    I trochę faktycznie sprawdza się chowanie zabawek i książek.Zajmie się na jakieś 10minut :P

    OdpowiedzUsuń