poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Żłobek

Zbliża się...zbliża się ten dzień, kiedy w małej przytulnej sali, ze stertą zabawek i mnóstwem dzieci zamkną się za mną drzwi. Boję się strasznie. Boję się, że będzie ryk, histeria...ale nie mam pewności, czy moja, czy Matiego.
Biorąc pod uwagę, że jak wychodzę z salonu i zamykam za sobą drzwi, aby Mateusz za mną nie poszedł, to ten zaczyna wyć mimo że, został na placu boju z tatą, to spodziewam się w tym wrześniu najgorszego...
No, ale kiedyś musi nadejść ten dzień. Niektórzy zarzucają mi, że za wcześniej, że po co?
No kurde jak to po co? żeby do pracy iść! Nie we wszystkich rodzinach są super babcie, które zajmą się dzieckiem, aby rodzice mogli iść zarabiać pieniądze. Wtedy jedynym wyjściem jest niania lub żłobek. Do niań jakoś nie mam przekonania...może dlatego, że żadnej nie znam, a jakbym taką brała to tylko z czyjegoś polecenia. Poza tym iść do pracy i 3/4 wypłaty dawać niani...??? to już lepiej olać tę pracę i siedzieć w domu.
Następny argument przeciwników...choroby. Oczywiście, zgadzam się. Zdaję sobie sprawę, że w przeciągu najbliższych kilku miesięcy Mateusz może być częściej w domu, niż w żłobku. Tylko, że jakbym go oddała dopiero do przedszkola w wieku 3-4 lat, to też by chorował. Więc co to za różnica, czy przeżyjemy te choroby teraz czy później. Tak to może do przedszkola pójdzie z mega odpornością :)
Poza tym im mniejsze dziecko tym lżej przechodzi choroby...
 

Nie wiem, może głupio się tłumaczę, ale ja naprawdę nie czuję się matką drugiej kategorii z związku z tym, że oddaje dziecko do żłobka. Fakt, boję się, że będzie mi ciężko, ale wiem, że nie będzie dziać mu się tam krzywda.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz