Ostatnio, przez zupełny przypadek dowiedziałam się o sprawie, która mnie całkowicie zaskoczyła.
Otóż, okazało się, że mój kolega z klasy, urodził się z takim samym typem porażenia co Mati, tylko w lewej ręce. Dodatkowo miał złamane dwa obojczyki....
W pierwszej chwili przeżyłam szok i naprawdę sparaliżowało mnie tak, że nie mogłam nic powiedzieć.
Od razu przed oczami śmignęły mi czasy szkoły.
Ludzie kochani! Nigdy w życiu nie zauważyłam, że z jego ręką było coś "nie tak"!
Chodziliśmy do klasy sportowej, wszyscy graliśmy w koszykówkę i on swoimi umiejętnościami naprawdę się wyróżniał. Grał rewelacyjnie. W sumie gra nadal, bo talent mu nie minął.
Z moich wspomnień pamiętam tylko tyle, że był w 100% sprawnym chłopakiem!!!
Po tej zwalającej z nóg wiadomości bez wahania postanowiłam się z nim skontaktować. Musiałam wiedzieć wszystko. Jak był rehabilitowany, czy porażenie w jakimkolwiek stopniu przeszkadza mu w życiu codziennym.
Oczywiście w XXI wieku, jedynym sposobem na pewny kontakt jest portal społecznościowy :)
Napisałam, zostawiłam swój numer telefonu....jeszcze tego samego dnia zadzwonił.
Miałam tyle pytań do niego, że jak dopuścił mnie do głosu, to tak naprawdę nie wiedziałam od czego zacząć.
Zaczął więc on...
W jego przypadku sprawa wyglądała troszkę gorzej niż u Mateuszka, bo on po urodzeniu nie ruszał nawet paluszkami. Ręka była całkowicie bezwładna. Pierwszy opór ręką zaczął stawiać jak miał ponad pół roku!!!! i od tego momentu poszło już z górki. On oczywiście wie to z opowieści rodziców, bo sam nie pamięta nic. Powiedział, że dzieciństwo nie kojarzy mu się w ogóle z rehabilitacją i cierpieniem, co dla mnie, jako matki, jest pocieszające.
Zaskakujące jest to, że u niego stosowano tylko i wyłącznie ćwiczenia bierne i czynne. Nie wykonywano żadnych zabiegów fizykoterapii, czyli galwanizacji, elektrostymulacji.... Było to prawie 30 lat temu więc pewnie nie było do tego odpowiedniego sprzętu.
Poprosiłam go, aby szczerze powiedział mi jak ręka wygląda teraz. Czy odczuwa jakieś skutki porażenia? Czy czuje jakiś dyskomfort?
Przyznał się, że nie potrafi wyciągnąć odwróconej dłoni, tak, aby ktoś mu położył na nią np pieniądze.
Maksymalnie potrafi ją przekręcić do 45 stopni...
Tak samo potrafi Mateusz, czyli jak się okazuje, jest to nieodwracalny skutek porażenia i raczej nie da się z nim nic zrobić.
Dodatkowo, odczuwa dość bolesne nerwobóle w porażonej ręce i jak jest zmęczony to samoistnie zaciska mu się pięść...
Niby niewiele, ale jednak coś zostało po tym "gównie".
Patrząc na całokształt, marzę, aby u Matiego skończyło się to tak jak u mojego kolegi.
Najbardziej chodzi mi o to, aby porażenie nie było widoczne na pierwszy rzut oka i będę do tego dążyć z całych sił.
Okazało się w ogóle, że ten kolega jest obecnie rehabilitantem, także porażoną rękę używa codziennie po kilka godzin i w ogóle nie odczuwa dyskomfortu. Jest to strasznie mobilizujące i pocieszające.
Dał mi wiele cennych wskazówek i powiedział, że zawsze mogę liczyć na jego pomoc.
Gdy odłożyłam słuchawkę chciałam lecieć budzić Mateusza i z nim ćwiczyć.
Dostałam kolejny zastrzyk energii, którą na pewno spożytkuję zaraz po porodzie :)
Ojej, to naprawdę bardzo pocieszające i motywujace! Chociaż przyznam szczerze, jeszcze ani razu nie pomyślałam o porażeniu Mateusza jako o sprawie na całe życie :) poradzicie sobie :*
OdpowiedzUsuńJa czasami też zapominam o tym, że jest to sprawa na całe życie, ale jak wychodzimy na dwór i widzę jak biega poruszając tylko zdrową rączką od razu mi się ten fakt przypomina :)
UsuńNo, ale trzeba się cieszyć z tego co już osiągnęliśmy.
dobre wieści wiesz patrząc z perspektywy to jeśli dawniej doprowadzili Twojego kolegę samymi ćwiczeniami tylko do takiego stanu to jednak ta cała rehabilitacja swoje robi i może jeszcze więcej pomoże. Ważne że można funkcjonować normalnie, pracować i jak sama piszesz nie miałaś pojęcia o tym że i on miał taki problem. Głowa do góry a taka motywacja dodatkowa jak najbardziej wskazana
OdpowiedzUsuńWłaśnie to jest bardzo podbudowujące, że te 30 lat temu potrafili tak ładnie mu tę rękę wyprowadzić więc w dzisiejszych czasach powinno być jeszcze lepiej! I na to liczę :)
UsuńJa jestem pewna, że syn wasz w przyszłości będzie w pełni sprawny Jak wasz syn. trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńJa może pewna nie jestem, ale na pewno pełna nadziei :) Dzięki za wsparcie :)
Usuń