niedziela, 12 stycznia 2014

Michałkowe opowieści

Z tego wszystkiego nie pochwaliłam się, że w środę doturlałam się do lekarza.
Przez ostatnie dni czułam się bardzo dziwnie....strasznie bolało mnie podbrzusze, miałam skurcze przepowiadające, ogólne samopoczucie było nieciekawe więc z niecierpliwością czekałam na wizytę.

Oczywiście okazało się, że niepotrzebnie panikuję. Wszystko jest w porządku, jestem szczelnie pozamykana i nic się nie dzieje. Skurcze mogły być spowodowane przekręcaniem się małego, bo w końcu łaskawie ma ułożenie główkowe.

Próbowałam sprytnie ominąć podczas wizyty mojego największego wroga - wagę, ale nie udało się. Tak jak przypuszczałam, kolejne 2,5 kg na plusie :D Przez ostatnie dwa miesiące przypakowałam 5 kg, łącznie 11,5 kg. Na tę ilość słodyczy którą pochłaniam (a naprawdę jem je po prostu kilogramami) to tę wagę uważam za sukces :)

Ale, ale, trzeba zaznaczyć, że mój klocuszek waży już...uwaga...2200 g!!!
Mati na tym etapie ważył 1940 g :) Także w przypadku Michała, określenie "mały", jest pojęciem względnym :) W tym tempie, jest wielka szansa, że przekroczymy magiczne 4 kg.
Rozmawiałam już wstępnie o cesarce. Lekarz odpowiedział mi dokładnie: "Spokojnie, zrobimy tak, aby było dobrze dla dziecka, a szczegóły ustalimy na następnej wizycie"...czyli wiem, że nic nie wiem :)
ale gdzieś podświadomie ufam temu człowiekowi, a chyba o to w tym wszystkim chodzi.

Ostatnia prosta przede mną. Dziś zaczęłam 34 tydzień. Pewnie okropnie będzie mi się dłużyło. Powoli zaczynam się bać. W piątek przyszły wszystkie przesyłki, które zamawiałam przez neta. Muszę dokupić tylko kosmetyki, poprać, poprasować, spakować się do szpitala.....czyli muszę zrobić WSZYSTKO! :)

Poniżej zdjęcia z dziś... założyłam sobie leginsy w panterkę i od razu +100 do seksapilu hahaha :D:D






2 komentarze:

  1. no brzuszek pięknie się prezentuje;) zdążysz ze wszystkim spokojnie już niedługo pochwalisz się Synusiem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej jaki malenki brzusio ale sliczny :)

    OdpowiedzUsuń