wtorek, 27 sierpnia 2013

Smutno

Po prostu mi smutno.
Ja wiem, że ciąża to nie choroba, ale czasami są dni w których po prostu nie ogarniam.
Człowiek oczekuje tylko trochę pomocy, zaangażowania. Szczególnie ze strony osoby najbardziej zainteresowanej (wiadomo o kogo chodzi).
Niestety, od jakiegoś czasu z Matim mamy w domu współlokatora...
Pogodziłam się już z tym, że czas poświęcany na pracę zajmuje mu prawie 80% dnia. Ok...ale chociaż te 20% mógłby poświecić nam...już kij ze mną, bo ja to przecież każdą dolegliwość udaję i na każdym kroku przesadzam. A zmęczona nie mam czym być, bo przecież siedzę w domu tyle czasu i pierdzę w stołek. Szkoda tylko, że pan mądraliński nawet nie zapyta po powrocie do domu, jak się czuję. Najważniejsze, że każdy usłyszał, że ON jest zmęczony i się kładzie. Szkoda też panie "ja zarabiam i jestem zajebisty", że nawet nie masz pojęcia, o moim przeziębieniu i występującej od rana rwie kulszowej. No, ale pewnie wyśmiałbyś to tak samo, jak moją zagrożoną ciążę.
Sorry, ale ja robotem się nie urodziłam i raczej nim nie będę.
Fakt, przyznaję się bez bicia - czasami nie zrobię obiadu. No, ale ileż można pytać się o której będzie? mówi, że o 16, ja punktualnie robię obiad, a książę przychodzi o 18. Oczywiście bez żadnego uprzedzenia, a tym bardziej wyjaśnień, bo przecież książę w pracy był i tłumaczyć się nie musi.
Udław się kurde tym obiadem w takim razie.

Aaa i jeszcze jedno panie "super tato". Dziękuję Ci, że przez te 2 lata życia Mateuszka, aż RAZ(!!!!) poszedłeś z nim na rehabilitację. Dodam tylko, że zmusiło cię do tego życie, bo ja leżałam z gorączką pod kołdrą.
Wsparcie to też twoja mocna strona jest. Nigdy nie zapomnę nocy przed moimi urodzinami. Całą spędziłam w toalecie z grypą jelitową i nawet nie podałeś mi szklanki wody, a gdy wychodziłeś rano do pracy, jeszcze na mnie nakrzyczałeś, że się przeze mnie nie wyspałeś. Po czym wyszedłeś trzaskając drzwiami, zostawiając mnie półprzytomną, wiszącą na kiblu i biegającym po domu Mateuszem <3
Grunt to pomoc w ciężkich chwilach!!!!

No i tak mi się właśnie smutno zrobiło i wygadać się musiałam.


A ciebie panie "jestę trenerę" serdecznie pozdrawiam!

1 komentarz:

  1. Jebani mężulkowie. Ja mam takie same odczucia, tylko, że w ciąży nie jestem.. Kochana ale też to przechodziłam nosząc drugie dziecko pod sercem.. najważniejsze, że książe zmęczony, reszta nieważna. a nie, stop! wazna!! obiad wazny. -Kochanie co zjemy? Nic? Znowu nic? pranie..- kochanie wyprałaś mi jasne jeansy? Nie? Dlaczego?.. bo dlatego kurfa że ja kobieta, nie robot i nie zawsze mam na wszystko sile! także Kaśka kochanie, pociesze Cie faktem, że sama nie jesteś.. przykry fakt co? Przyjęłam już do wiadomości fakt, że jestem chujową panią domu bo czasem mam gorączke, chce mi się spać lub mam rwe kulszową, którą swoją drogą dorwałam po raz pierwszy w ciąży z Mają i do dziś mnie regularnie odwiedza.. także znam ten ból.

    OdpowiedzUsuń