Jaram się tym...jaram się na maxa.
Pierwszych urodzin nie chciałam. Płakałam, byłam przymulona, bo przed oczami miałam ten cały dramat i to, przez co przeszliśmy.
Teraz jest inaczej.
Ciesze się ogromnie na te jego urodzinki i na pewno nadrobimy zeszłoroczne :)
Już myślę jaki tort mu zamówić, co kupić w prezencie, jak udekorować mieszkanie... normalnie będzie taki bal, że tynk się posypie :)
To jest nasz mały bohater, wojownik, komandos - tę ksywę wymyślił mu dziadek i bardzo szybko się w rodzinie przyjęła :P i w tym roku postanowiłam świętować to, co przez te dwa lata osiągnęliśmy.
Moje podejście do tego wszystkiego zależy też od psychiki, która jest w o wiele lepszym stanie, niż rok temu. Dorosłam już do tego co nas spotkało, nauczyłam się z tym żyć, nauczyłam się doceniać to, co mamy. Mateusz jest mądry, śliczny, a to, że ma orzeczenie o niepełnosprawności nie robi z niego kogoś gorszego!
Jeszcze nas czeka wiele lat pracy, ale wiem, że najgorsze już za nami :) teraz będzie już tylko lepiej!
Dwie rączki w górze, podczas spania na plecach. Jest to rzadki widok u dzieci z porażeniem splotu, nam się jednak udało :) |
Mały komandos :) |
A tu jeden z wielu uśmiechów zaraz po przebudzeniu w szpitalnym łóżeczku :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz