sobota, 17 listopada 2012

Tupot małych stóp

Dziecko rozchodziło mi się na dobre. I tylko tupta i tupta, aż mnie sąsiadka z dołu zaczepiła i zapytała, czy Mati przypadkiem już nie chodzi :)

Jestem szczęśliwa, że weszliśmy już w etap chodzenia. Na porażoną rękę staram się nie patrzeć. Dalej ją tak dziwnie trzyma. Ponoć jest to spowodowane tym, że dzieciaki inaczej ją czują i nie wiedzą na początku, co z nią zrobić. Także czekam...może niedługo zawiśnie wzdłuż tułowia. Do tego, że nie będzie się naturalnie poruszała podczas chodzenia już się przyzwyczaiłam i nie będzie to dla mnie szokiem. Martwi mnie coś innego...doszły do mnie informacje, że ponoć okropnie ta ręka wygląda podczas biegania... :/ Staram się jednak nie nakręcać negatywnie. Wierzę, że u nas nie będzie tragedii. Wierzę, że wygląd i zachowanie ręki zależy od stopnia porażenia, a przecież u nas nie było ono duże.
Na zdjęciach przedstawiam o co dokładnie chodzi. Gdy Mati stoi, ręka jest zgięta (zdjęcie po lewej), a jak chodzi, unosi ją dość wysoko (zdjęcie po prawej). Wygląda to strasznie nienaturalnie :/ Mam nadzieję, że jak zacznie pewniej chodzić to ją opuści.



Oprócz martwiącej mnie ręki wszystko przebiega zgodnie z planem. Młody broi, jest wszędzie, wchodzi wszędzie. Zauważyłam też, że wyskoczył w górę i urósł dość porządnie. Sięga do miejsc, gdzie jeszcze niedawno nie miał szans sięgnąć. Jest kochany, pogodny, zakatarzony, momentami wyprowadza mnie z równowagi, czyli wszystko w jak najlepszym porządku :) Tylko ta ręka.....











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz