piątek, 9 listopada 2012

Kryzys

Myślałam, że kryzys związany z porażeniem Mateusza mam już za sobą.
Jednak się myliłam.
Wczoraj powrócił. Leżałam na kanapie, obserwowałam jak się bawi, jak chodzi i łzy w oczach mi stanęły. Ręka nie wygląda tak jak powinna. On już jest na tyle kumaty, że używa częściej lewej ręki, bo wie, że nią potrafi zrobić wszystko. Tylko lewą ręką je biszkopta, tylko w lewą rękę bierze pilota od telewizora i udaje, że przełącza kanały. Również tylko nią przykłada telefon do ucha i próbuję gadać z tatą. Tak mu jest po prostu wygodniej. Fakt, wyciąga po wszystko rączkę porażoną, ale za chwile przekłada wszystko do drugiej.
No i tak od wczoraj mnie to wszystko znów zaczęło przerażać. Boję się, że coraz mniej będzie używał tej ręki, że już niektórych ruchów nie będzie w stanie wykonać.
Gdzieś w głębi serca winię za to siebie. Mam wrażenie, że coś przeoczyłam, że za mało ćwiczyłam, że już jest po prostu za późno :(

Straszliwie martwi mnie ten unoszony łokieć. Tzn, zaczynam dostrzegać lekką poprawę...tak jakby Mati zaczynał go obniżać jednak w tym momencie zaczyna odstawać łopatka! Mięśnie już przyzwyczaiły się do takiej pracy i w momencie jakiejkolwiek zmiany przestają stabilizować łopatkę. Z dwojga złego lepsza odstająca łopatka. Tylko teraz nie wiem, czy Mati sam obniża ten łokieć bo zaczyna kontrolować ruchy, czy to zasługa ćwiczeń. Wszystko jest jedną wielką niewiadomą.

Znów zaczynam obawiać się przyszłości. Rok temu też się bałam. Jak ktoś by mi powiedział wtedy, że ręka Matiego będzie tak wyglądać nie uwierzyłabym. Jednak teraz wiem, że im dziecko starsze, zmiany na lepsze będą coraz mniejsze i stąd mój strach.

Ja już nawet myślę o tym jak on będzie sobie radził w szkole. Czy inne dzieci będą widzieć jego "defekty" i czy będą się z niego śmiać.

Wszystko bym dała, aby cofnąć czas lub zrobić cokolwiek aby on po prostu nie miał tego porażenia.

Jeśli kiedyś przez to porażenie on będzie nieszczęśliwy, nigdy sobie tego nie wybaczę.

2 komentarze:

  1. Kaśka! Przecież to nie jest Twoja wina!! Nie obwiniaj się. Domyślam się, że nie jest łatwe patrzeć na coś takiego i to u swojego dziecka, ale pamiętaj: MUSISZ MIEĆ NADZIEJĘ. ZAWSZE JEST NADZIEJA. Uwierz, wszystko będzie dobrze. Mati z Twoją pomocą na pewno da sobie radę. Po prostu musisz w tym trwać, bo jeśli Ty odpuścisz to on, mały brzdąc sam sobie nie poradzi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie w temacie,bo temat obgadamy jak się spotkamy.
    Do zabawy Cię zaprosiłam więc jak masz ochotę to wbijaj do mnie i się baw :D

    OdpowiedzUsuń