niedziela, 22 czerwca 2014

Bardzo aktywny długi weekend

Witam się niedzielnie!
To był dość intensywny weekend...Sprawcą tej całej aktywności był szanowny tatuś, bo o dziwo miał cały weekend wolny i mógł poświęcić nam trochę czasu (mógł i CHCIAŁ, bo z tymi chęciami też czasami ciężko :/)
W piątek rano tata wziął Mateusza i spędzili razem cały dzień. Gdzie byli i co robili? no cóż od nich to ciężko się czegokolwiek dowiedzieć. Na pewno byli na jakimś boisku, grali w kosza, potem pojechali do miasta coś załatwić. Po południu tata zabrał Matiego na stadion, tam tatusiowa drużyna grała mecz, czy jakiś turniej. Mati ponoć kibicował, bawił się świetnie, do momentu kiedy nie zrobił kupki w majtki :D
Hahaha z tego podjarania zapomniał o potrzebie. No cóż, zdarza się najlepszym :)

Ja w tym czasie odpoczywałam sobie z Michałem, a potem wyruszyłam z nim w poszukiwaniu stroju kąpielowego, gdyż, iż, ponieważ mój strój sprzed ciąży okazał się za mały. Szczególnie góra stroju. Wiadomo jak to z małym dzieckiem....wzięłam pierwszy, lepszy który się spodobał, przymierzyłam, pasował i po zakupach :) Musiałam go kupić, bo w sobotę planowaliśmy jechać do aquaparku, no i jakoś trzeba było wyglądać, aby na zjeżdżalniach nie wyleciało to i owo :)

W sobotę, tak jak pisałam wyżej, pojechaliśmy na ten basen. Michała zostawiliśmy u moich rodziców. Mimo że ma skończone już 4 miesiące i mógłby jechać z nami woleliśmy go zostawić i w 100% poświęcić czas na basenie Mateuszowi.
No reakcja Matiego na aquapark nie była zadziwiająca. Szok, euforia, krzyki...od razu chciał na zjeżdżalnię hehe
My też jacyś niedorozwinięci z mężem, pojechaliśmy bez motylków, koła...no nic dla niego nie mieliśmy. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że dziecko nam rośnie i potrzebuje takich gadżetów.
Idąc na zjeżdżalnię wiedzieliśmy, że musimy uważać, bo nie mamy nic, co mogłoby utrzymać młodego na wodzie, także przy wpadaniu do wody szedł razem z nami na dno. Ja jak zjeżdżałam to przy wpadaniu do wody podnosiłam Matiego do góry, aby nie zanurzyć mu głowy...a mąż jak raz z nim zjechał to takiego nura dali, że Młody jak się wynurzył był bardzo przestraszony. Ja byłam gotowa już wracać do domu, ale Mati mnie uspokoił mówiąc: "Jus w poządku mamusiu, jus okej".
Gdy zaliczyliśmy już wszystkie zjeżdżalnie Mati nagle jakby mu się odwidziało. Strach, on nie chce do wody, jak próbowaliśmy go włożyć do basenu to krzyczał. Dramat. A ponoć to kobieta zmienną jest. Potem znów chciał na zjeżdżalnię, no, ale bez motylków to naprawdę się baliśmy już z nim zjeżdżać.
Następnym razem na pewno zakupimy potrzebne sprzęty, o ile w ogóle bedzie następny raz, bo to co Młody odwalił przy wyjściu to jakaś masakra. Płacz, histeria, ryk, że on nie chce iśc. W tej szatni to tylko jego było słychać. My go ubraliśmy, a ten w ciuchach z powrotem na basen chciał biec. No umordowaliśmy się strasznie. Jak wsiedliśmy do samochodu, to z mężem się zastanawialiśmy kto bardziej wymęczył się tym wypadem.
Nie wiem dlaczego on się tak zachowuje, nie wiem dlaczego mówienie, tłumaczenie w niektórych przypadkach nie działa. Jak się uprze to koniec :/

Dziś od rana pyta kiedy na basen pojedziemy. Haha, trochę go ponosi :) Następnym razem musimy wziąć Michałka, aby już zaprzyjaźniał się z wodą. Mati chodził na basen odkąd skończył rok. Potem miał dłuższą przerwę i troszkę wczoraj tej wody się bał. Muszę go oswoić, bo od września będziemy chodzić do szkoły pływania.

Ogólnie to miałam takie plany narobić wczoraj full zdjęć.. Yhy...nie mam żadnego! Masakra :)

W nadchodzącym tygodniu też szykują się atrakcję... Najważniejszą jest zakończenie żłobka i pierwszy poważny występ Matiego :) Kamera już jest gotowa do akcji :) na zakończenie dostaniemy również płytę ze zdjęciami z całych dwóch lat żłobka. Ojjj będzie co oglądać. Na pewno się z Wami podzielę niektórymi fotkami, szczególnie tymi z balu przebierańców, bo muszę Wam pokazać tego mojego bałwanka :):)

A tymczasem przedstawiam naszego 4 miesięcznego szkraba:







PS: Ostatnio pisałam o Maksiu, synku koleżanki. Otóż w ciągu 2 dni udało się uzbierać potrzebną sumę. Niestety na razie leczenie nie może się rozpocząć, bo wyniki małego znów się pogorszyły. Właśnie rozpoczął chemię i jeśli ona choć trochę poprawi stan jego zdrowia od razu wyjeżdżają do Berlina.
Trzymamy mocno kciuki za Maksia! Oby wygrał tę walkę jak najszybciej!!!

3 komentarze:

  1. o prosze jak intensywnie u Was! jednak i mąż potrafi jak się mu chce:) Dzieci to jednak muszą mieć dzień na takie atrakcje nie są przewidywalne....
    Michałek uroczy:* iczekamy na fotki z żłobka;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Mega intensywnie :) Dobrze, że uzbierali pieniążki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej widzę że fajne przygody macie :-). My z córką na naukę pływania chodzimy już 3 raz. Tylko zrobił się mały problem przestraszyła się i klops nawet w domu głowy nie da sobie umyć.Tą naszą walkę z wodą opiszę na blogu. A wam życzę dalej udanej zabawy. Wasz 4 miesięczny szkrab rośnie jak na drożdżach śliczniutki.

    OdpowiedzUsuń