sobota, 1 marca 2014

"Mój blat Michaek"

Bardzo denerwowałam się tym, jak Mateusz zareaguje na swojego braciszka.
Już parę ładnych tygodni temu kupiłam dla niego super resoraka, którego położyliśmy na nosidle, gdy wchodziliśmy do domu.
Oczywiście najpierw zainteresował się prezentem od brata niż samym bratem, ale po chwili, gdy zobaczył, że w nosidle "coś" się rusza, nachylił się powoli i powiedział "ooo mój blat Michaek!" :)
Dotknął go parę razy za nosek, rączkę i pobiegł otwierać swojego resoraka.

Pierwszego dnia cały czas mówił o braciszku...że Michałek wyszedł z brzuszka, że mama ma kuku na brzuszku i całował mi ten brzuch parę razy. Generalnie sielanka...
Problemy zaczęły się dnia kolejnego. Zacznę może od tego, że w nocy nie przyszedł do nas spać, co już wydało mi się dziwne. Jak tylko się obudził pobiegłam do niego i wskoczyłam do łóżka, cieszył się bardzo, wygłupialiśmy się pod kołdrą dobre 20 minut. Nagle zapłakał Michał. Mateusz się przestraszył, zaczął krzyczeć "Mama ratuj Michauka" "ja uratuje Michauka", pobiegł ze mną do łóżeczka wzięłam małego na ręce, siadłam wygodnie na łóżku, przystawiłam do piersi i się zaczęło....krzyki, piski, rzucanie zabawkami, płacz, bicie mnie, próby bicia Michała...istny dramat. Nie pomagało przytulanie, tłumaczenie, proszenie. Uspokoił się dopiero jak skończyłam i odłożyłam Michała do łóżeczka, ale widać było, że na Michała nadal był zły. Podchodził do łóżeczka i niby robił "cacy cacy", ale widziałam zaciśnięte zęby :)

Zaczęliśmy mu wszyscy tłumaczyć, że Michałek jest głodny i mamusia musi go karmić, bo Michałek jest malutki, a Mati jest duży i umie już jeść sam, ma piękne ząbki i w ogóle jest duży i silny. Pomogło na chwile, bo przy którymś karmieniu sytuacja znów się powtórzyła.
Następnego dnia postanowiłam, że ściągnę pokarm laktatorem i nakarmię Michała butelką. Jak się okazało, pomogło. Jak karmiłam butelką Mateusz nie widział w tym żadnego problemu, wręcz podbiegał i próbował trzymać butelkę i dumnie mówił, że on karmi, bo on jest duży. Tym oto sposobem, przez terror własnego syna przeszłam już prawie całkowicie na łaskę laktatora, ale na razie mi to nie przeszkadza.
Skoro już ściągam pokarm, to można też angażować w karmienie tatusia i tak też zrobiłam wczoraj. Mąż wziął butle, rozsiadł się na kanapie i zaczął karmić. Byłam w kuchni i nagle usłyszałam histerię!! dosłownie to była histeria. Mati zapłakany leżał na dywanie w salonie, uderzał pięścią o podłogę, nie dał się dotknąć i krzyczał "taaataa, ja chcę do taty". MASAKRA!! Mamusia może karmić, ale tatuś ma u niego całkowity zakaz zbliżania się do Michała. Nie mogliśmy go uspokoić chyba jeszcze z 40 minut po karmieniu. Zaczął biegać do łóżeczka i chciał bić Michała, bił męża...obraził się...było naprawdę ostro!!

To dopiero kilka dni. Mati też jest rozregulowany. Najpierw, jak urodziłam był sam z tatą, potem mąż musiał wyjechać więc przyjechała teściowa no i nie zaprowadzała go do żłobka, całe dni był z nią, a teraz nagle jest i mama z tatą i babcia i BRAT.
Dziś już teściowa wyjeżdża i zostaniemy we czwórkę. Od poniedziałku Mateusz wraca do żłobka, wracamy na stare tory, na dawne funkcjonowanie i mam nadzieję, że jakoś się to wszystko unormuje.
Ogólnie nie jest źle, bo jakieś fochy strzela tylko przy karmieniu, a tak jest spoko.
Potrzebujemy po prostu czasu :)




6 komentarzy:

  1. Koleżanka ma ten sam problem, no identyczny, też karmi swoim mlekiem z butelki :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można tak długo wytrzymać??
      Bo ja sobie daję jeszcze max tydzień :P

      Usuń
    2. Już ponad miesiąc daje radę :D

      Usuń
  2. Z przykrością muszę Ci napisać,że sytuacja może być też inna w żłobku. Zdążyłam zauważyć w pracy,że dzieci które mają w domu "świeże" małe rodzeństwo bywają agresywne do rówieśników.Odreagowują.A też widzą i kumają,że one idą do żłoba a mama "z tym nowym braciszkiem" zostaje sobie w domu.I dlaczego?Oni mogą a ja nie!!Oczywiście nie ma reguły ale tak bywa.
    A tak z ciekawości już,Michał w tym roku idzie do żłobka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego też się obawiam...generalnie Mati ciągle kogoś w żłobku bije :P ale teraz faktycznie może być jeszcze gorzej. Zdaję sobie z tego sprawę i panie w żłobku na pewno też są już zwarte i gotowe na poniedziałek hehe
      U nas jest jeszcze problem tego, że po tygodniu z teściową Mati jest nie do ogarnięcia. Rozbestwiła go na maxa. Nie mam nic przeciwko bezstresowemu wychowaniu, ale teściówka to już przesadza. Jak tak dalej pójdzie niedługo pozwoli sobie śmietnik na łeb założyć....grrr aż mnie trzęsie jak sobie przypomnę niektóre sytuacje :)
      Co do Michała....składam podanie do żłobka, ale czy do niego pójdzie jeszcze się okaże, bo to wszystko zależy od mojej pracy :)

      Usuń
  3. przyzwyczai się nie ma wyjścia:) cierpliwości Kochana:*

    OdpowiedzUsuń