poniedziałek, 29 grudnia 2014

Ludzie! RATUNKU!!!

Ludzie, ratujcie mnie!!! weźcie mnie stąd, weźcie mnie od lodówki!!!
W koło same poświąteczne "resztki". Pierniki, ciasta, bigosy, srosy i inne pierdosy.

NIE CHCE JUŻ! za każdym razem, gdy otwieram lodówkę, to płaczę, bo przecież ileż można jeść??? noo ile??? no, ale z drugiej strony szkoda, aby się zmarnowało. I człowiek boryka się z tymi myślami, waha się przy tej lodówce, a i tak ostatecznie zje, bo przecież nie wyrzuci!
Nie wiem, czy przytyłam i nie chce wiedzieć, ale fakt jest niezaprzeczalny, że czuję się ciężko!
Wyglądam jakbym zaszłam w ciążę.......... spożywczą :P
I co roku obiecuje sobie, że za rok będzie inaczej, że bez objadania, że bez łakomstwa....z resztą co ja Wam piszę, pewnie znacie to bardzo dobrze :)

Jak Święta? A no super!
Zacząć trzeba od tego, że były to pierwsze Święta odkąd jest na czworo <3<3<3 więc sam ten fakt czynił te Święta wyjątkowymi :)
Wigilia w tym roku spędzona u moich rodziców. Było bardzo sympatycznie. Przed rozpoczęciem kolacji Wigilijnej powiedzieliśmy Matiemu, że jak wszystko ładnie zje, to przyleci Mikołaj. Tym oto sposobem, nasze dziecko zjadło nieokreślone ilości jedzenia. Wyglądał jakby nie jadł z kilka dni :)
Po jedzeniu, zabrałam go na górę, aby wypatrywać przez okno Mikołaja. W tym czasie, cała rodzina wystawiła prezenty pod choinkę. Po wszystkim mój tata zadzwonił dzwonkiem i grubym głosem powiedział: "Ho, ho, ho czy są tu grzeczne dzieci?"
Mati, aż zamarł! Szybko ruszył na dół, ale Mikołaja już nie było :(
Nie ważne było, czy zostawił prezenty. Najważniejsze było, gdzie poszedł Mikołaj, jak zmieścił się przez w szparę w oknie i, że on się "nie bojał Mikołaja".
Potem już był szał prezentów. Oczywiście numerem 1 były puzzle :)

 Chwilę po godzinie 20 wróciliśmy do domu.
Zanim wyszliśmy do moich rodziców, była szybka akcja położenia prezentów pod naszą choinkę. O matko ile się namęczyliśmy....najpierw wyszliśmy wszyscy z domu, a ja udałam, że muszę po coś wrócić, a Mati za mną :) Chyba dopiero za 3 razem się udało, jak powiedziałam, że idę otworzyć okno dla Mikołaja :P
Zachwyt Matiego po powrocie do domu - bezcenny!

Michałek jeszcze nieświadomy, ale jak Mati się cieszył, to i on się cieszył :)

W Pierwszy Dzień Świąt z rana pojechaliśmy do opieki doraźnej no i chłopcy dostali antybiotyk. Michałek na 5 dni, a Mati na 7. Tym oto sposobem utkwiliśmy w domu do Sylwestra! I tak siedzimy, nudzimy się, bawimy, kaszlemy, pociągamy nosem i bierzemy leki :)
Wczoraj tylko na moment wyszłam z Matim na spacer, bo pogoda była śliczna i żal mi było siedzieć w domu.

I tak oto minęły nam Święta! jak dla mnie było wyjątkowo, bo pierwszy raz spędziliśmy te dni rodzinnie u siebie w domu, bez rozjazdów, pędzenia gdzieś i nocowania poza domem.

Zdjęć mam bardzo mało, bo po prostu nie mam czym ich robić :( nie mamy aparatu więc cykam, albo telefonem, albo kamerą, ale ona jest ciągle rozładowana :P

Nasza "pikna" choinka :)

Mam swój samochód, ale wolę brata...

...I ciągle się o niego kłócimy

A jak wkurzymy mamę, to zamyka nas w łóżeczku :D

Mati w swoim żywiole

Aż jedna fotka z Wigilii


A na zakończenie zdjęcie ze Świąt w 2011 roku. Mateuszek miał wtedy 3 miesiące. Wszyscy byliśmy przerażeni tym, co będzie z jego rączką. Tamte Święta, w porównaniu do tegorocznych, były dla mnie tragiczne...uśmiechałam się, bo wypadało. Jedyny plus to taki, że mało wtedy jadłam :)

Pultasek :)



3 komentarze:

  1. Masz chociaż jedną, my w ogóle nie robiliśmy. :D

    U nas podobnie wyglądało, wyglądaliśmy w oknie mikołaja, a dziadki prezenty pod choinkę wkładali :D

    OdpowiedzUsuń
  2. no Kasia wcale na tej fotce na żadną ''ciąże spożywczą '' nie wyglądasz:)
    cieszę się ze święta udane, dzieciaki z prezentów zadowolone . Zdrówka Wam życze Kochani:* co byście Nowy rok bez kataru przywitali:)

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas trochę inaczej bo Mikołaj przychodzi 6 grudnia a w Wigilię Dzieciątko. Było radośnie w tym roku bo Lila już duża i potrafiła cieszyć się prezentami. Kasiu ty jesteś chuda pięknie wygłądasz a ja planuję wizytę u dietetyka. Zobaczymy czy się uda....

    OdpowiedzUsuń