No! Jestem w końcu :)
Pierwszy tydzień września strasznie mnie pochłonął, ale już wracam i schodzę na ziemię.
Co u nas? A no wiadomo - przedszkole!
Nie spodziewałam się radości i podskoków ze strony mojego dziecka, ale aż takie histerii się nie spodziewałam. Pierwsze trzy dni to była katastrofa. On nie idzie do przedszkola, on chce iść do Maćka i koniec kropka. Ciężko było mu wytłumaczyć, że Maciuś chodzi do innego przedszkola. Codziennie w szatni był ryk, że nie ma Maćka, że nie ma szafeczki Maćka ( w żłobku mieli je obok siebie) i w ogóle on "nie lubi psedskola"! Oczywiście, gdy go odbierałam to była wielka radość, jak to fajnie dzisiaj było, że byli na zjeżdżalni i jutro na pewno przyjdziemy znów.
Po trzech dniach dała wykazać się mężowi. Pierwszy dzień lekkie niezadowolenie i bunt w szatni, ale jak tylko zobaczył swoją opiekunkę zapomniał o płaczu i zniknął za drzwiami. Piątek natomiast był już spokojny. Po weekendzie też już jest fajnie. Rano tylko pyta " Mamo, ale nie zgubisz mnie w psedskolu?" co po prostu oznacza, czy nie zostawię go w przedszkolu :P odpowiadam wtedy spokojnie, że nie zgubię, ale na chwilkę zostawię, aby się pobawił z kolegami i po obiadku po niego wrócę :)
Ufff jak ja się cieszę, że się to jakoś unormowało. Maciek poszedł w zapomnienie, teraz jest na tapecie Marcel :)
A jaki jest mój przedszkolak? no cóż, panie chwalą go o dziwo :) że ładnie sam je, że pięknie sam załatwia się w toalecie bez niczyjej pomocy (ekstra! szkoda, że on nie umie się podcierać!!! :D), że ślicznie rysuje, że ładnie śpi, że na dworze ładnie idzie w parze, po czym na sam koniec mówią TYLKO TROSZKĘ SIĘ NIE SŁUCHA .... hahahahahhaha :) Grunt, że więcej pochwał, niż skarg! Idziemy ku lepszemu :)
W ogóle ostatnio tak mnie ten czort zaskakuje....anegdot jest sporo, ale jedna utkwiła mi najbardziej.
Pytam go, czy napijemy się syropku (bo oczywiście po tygodniu w przedszkolu ma gluty po kolana :P)
- Matiś, a napijesz się syropku?
- Tego od dziadka Mirka? (mój tata kupił ten syrop)
- tak, właśnie tego!
- z bardzom przyjemnością!
Zaśmiałam się w głos, po czym mówię:
- Ty to jesteś......
zapowietrzyłam się, a Mati na to:
- Wpaaaaaniałyyyyyyyyyy!!
:)
Za 5 dni jego urodziny. Sala na kulkach już zarezerwowana. Kumple zaproszeni :) Maciek potwierdził swoją obecność, także to chyba będzie najlepszy prezent dla Mateusza. Codziennie wstaje rano i się pyta:
"Mamusiu, a ile jeszcze zostało do moich urodzin na kuleczkach??" :)
Gorzej jak mu się spodoba i co roku będzie chciał takie urodziny...a przecież z roku na rok kumpli będzie coraz więcej ... :)
Najwarzniejsze, że się zaklimatyzował :) fajnie jest słyszeć pochwały na dziecka temat :) serce rosnie :)
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że najgorsze już za wami.
OdpowiedzUsuńDobrze, że poszło w miarę gładko i po tygodniu już polubił przedszkole. :)
OdpowiedzUsuńTo duża zmiana :)
U nas pochwał też dużo, to na pewno zasługa żłobka!
Powiem Ci, że czekałam na ten wpis, ciekawa byłam jak się Mati zaaklimatyzuje :)
OdpowiedzUsuń