środa, 30 lipca 2014

Wielki powrót

No i stało się...po 9 miesiącach wróciliśmy na rehabilitację.
Choć to nie znaczy, że przez ten czas nic nie robiliśmy. Mateusz jest na tyle duży, że sam podczas całego dnia sporo się rehabilituje. Wieczorami zawsze robimy ćwiczenia w wannie, także cały czas coś się działo.

W związku z tym, że dostaliśmy z Fundacji Splotu Ramiennego dofinansowanie na rehabilitację i musimy rozliczyć się z tych pieniążków do końca października, najpierw uderzyliśmy w ćwiczenia prywatne.
Powiem szczerze, że troszkę się bałam. Podczas ćwiczeń w zeszłym roku Mateusz bardzo płakał, nie współpracował, wył, histeryzował....dlatego od kilku dni mówiłam mu, że niedługo pójdziemy na takie wielkie, kolorowe sale, że będzie ćwiczył z panem i będzie super zabawa.
Wiecie, że poskutkowało?
Od wczoraj ciągle pytał kiedy idziemy do pana, a jak dzisiaj w końcu powiedziałam, że idziemy, to w 3 sekundy miał ubrane buty.

Ogólnie cały ośrodek znajduje się w wielkim parterowym domku, z wielkim ogrodem na którym jest plac zabaw i trampolina ( i już wiadomo, że wyjście z posesji zajęło mi więcej czasu niż same ćwiczenia :P).
Weszliśmy do środka, a tam? trzy wielkie sale do ćwiczeń, pełne przyrządów, przyborów...no raj :)
Od razu widać, że Pan ma super podejście do dzieciaków. Mati bez wahania się z nim przywitał i poszli razem ćwiczyć. Ja oczywiście razem z Michałkiem czuwałam nad wszystkim.

Kurde, te 45 minut minęło tak szybko. Teraz rehabilitacja będzie przyjemnością, a nie udręką. Ponoć kolejny kryzys i bunt do ćwiczeń przychodzi około 4 roku życia, ale na razie o tym nie myślę...napawam się chwilą :)

Dziś Pan był tak miły i zrobił zajęcia zapoznawcze, darmowe. Jutro o 9 ruszamy z kopyta :)
Dowiedziałam się, że rączka Mateusza wygląda świetnie, choć wiadomo zawsze jest coś do "podkręcenia" Dodatkowo ma osłabione mięśnie brzucha i miednicy i w lewej nóżce robi się lekkie płaskostopie, dlatego będziemy się też skupiać na tym, a nie tylko na porażeniu.

Cieszę się, no tak się cieszę.........jak dziecko. I mimo, że te wyprawy będą męczące, bo to drugi koniec miasta, bo będę musiała brać ze sobą Michała...nie ważne! Ważne, ze znów coś robimy, że zajmie się nim ktoś kompetentny :)





5 komentarzy:

  1. Wiem że czasami dziecko nie chce ćwiczyć ale na to też wpływa pogoda tak jak nam się coś nie chce tak i dziecko ma prawo do buntu. No to macie ćwiczonka z Panem no my mamy Panią. Dla mnie były czasem te wyprawy męczące ale Ciebie podziwiam bo musisz na czas dojechać i odpowiednio wcześniej dzieciaki wyszykować no bo z 2 to już jest wyzwanie. Będą chwile ciężkie ale i te przyjemne. Życzę Ci cierpliwości i wytrwałości. Powodzenia dla Mateusza. Ile będzie mieć zajęć prywatnych ? A ile z NFZ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prywatnych na razie będzie mieć 10 zajęć po 45 minut, a na nfz przysługuje mu 120 godzin, tego limitu nie można przekroczyć, ale na nfz będziemy chodzić od września, przed przedszkolem.

      Usuń
  2. i oby tak zostało że dla Mateuszka te ćwieczenia to zabawa a nie obowiązek:) sciskam Was gorąco"*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciesze się razem z Wami :) i brawa dla synka :)

    OdpowiedzUsuń