wtorek, 15 lipca 2014

LIPIEC!!!

Tak wiem, wiem....lańsko powinnam dostać, że nic nie skrobnęłam od tak dawna, ale naprawdę nie mam kiedy! Jak jest pogoda to spędzam cały dzień na słońcu i wieczorem opadam z sił, a jak nie ma pogody to przymulam lub coś kombinujemy z mężem, bo....małżonek mój ma urlop cały lipiec. Dacie wiarę? prawie 30 dni razem, dzień w dzień? Ja już nie ogarniam, a to dopiero 2 tygodnie :) Przez to, że w roku szkolnym ciągle go nie ma, teraz jego obecność mnie momentami bardzo irytuje. W kuchni mi się panoszy, wieczorem próbuje przejąć władzę nad pilotem....no, ale jak w sierpniu wyjedzie, to pewnie szybko zatęsknię więc już nie narzekam :)

Co u nas? O jejciu, u nas super! Chłopaki rosną.
Mati to mały dyskutant. Ciągle ma coś do powiedzenia, wymądrza się strasznie. Ostatnio ma fazę na Świnkę Peppę...(boże jak jeszcze byłam bezdzietna w pierś się biłam i przyrzekałam, że moje dzieci na bank nie będą oglądać tego szajsu!...no i mam za swoje :D), a jak nie ogląda Świnki to bawi się resorakami, ciężarówkami, wozami strażackimi, wywrotkami i koparkami.
26 czerwca odbyło się zakończenie żłobka! Mój niegrzeczny syn pięknie tańczył i śpiewał. Podczas przedstawienia w ogóle nie było z nim problemów. Nie płakał, słuchał się opiekunek - no skarb nie dziecko :D Zdjęcia powinnam mieć w przyszłym tygodniu więc na pewno coś dodam :)
A tak to u Matiego bez zmian.
Chociaż nie....Mamy na koncie mały sukces...śpimy już bez pieluszki :) 

A Michał? Michał w sobotę skończy 5 miesięcy. Waży już 7,5 kg.
Jego wyniki znacznie się poprawiły, niestety dalej ma niski poziom żelaza we krwi, także mu je podaję, plus oczywiście witaminki.
W minioną niedzielę został ochrzczony. Imprezę po mszy robiliśmy w domu...jedyne 14 osób! Co to dla mnie :) Wszystko się pięknie udało, Michał całą mszę spał, obudził się dopiero jak ksiądz polał mu główkę wodą. Gorzej było z Mateuszem. Jak zwykle w kościele nie ustał sekundy....biegał, darł się, potem się obraził...no dramat, jeden wielki dramat. Ostatecznie moja mama poszła z nim na spacer poza teren kościoła (dopiero wtedy się uspokoił) i nie było ich na ceremonii chrztu. W domu już było całkiem inaczej. Każdy z zaproszonych gości przyniósł mu po małym resoraku, także nie czuł się odrzucony, bawił się pięknie ze swoją 7 letnią kuzynką i w ogóle nie było z nim problemów. O 19 jedno i drugie dziecię poszło spać, a matka dopiero mogła spokojnie usiąść do stołu. Impreza zakończyła się o godzinie 23 :)

Zdjęcie do pamiątkowego tablo w żłobku :)

Dzień dobry!

Pultasek nasz :)

Mati z kuzynką Marysią

Aniołek????





5 komentarzy:

  1. ale mieliście fajną szatkę do chrztu:) u nas Przemek też w kościele uprawia gonienie od ławki do ławki a teraz jest na etapie mówienia ''do dupy'' więc strach go brać w miejsca publiczne:D

    Cały miesiąc z mężem no no rozpusta:P

    OdpowiedzUsuń
  2. Na drugim zdjęciu wygląda jakby Michałek sobie selfie strzelił :D

    A szatka faktycznie kapitalna, mała alba, swietny pomysł!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej ;*
    Za mężem jeszcze zatęsknisz ;p Śliczne są te Twoje dzieciaki! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja nie widze tej szatki :( fajnie masz z tym Mezem :) akurat u nas w lato i to już za kilka dni Mąż będzie pracował po 19,20h :(

    OdpowiedzUsuń