piątek, 4 kwietnia 2014

A u nas...

...polała się krew!
Rozcięty łuk brwiowy, wizyta na IP, obyło się bez szycia, ale ma założone plastry, tzw stripy. Po 7 dniach mamy je zdjąć. Z rany się leje, musimy go obserwować, czy nie będzie wymiotów... jednym słowem dramat!

Miał być dzisiaj długi post, bo Was ostatnio zaniedbałam, ale nie mam siły....
Jutro! Jutro nadrobię, obiecuje.



6 komentarzy:

  1. Biedactwo, ale dobrze że tylko na tym się skończyło. Wchodziłas na swoją poczte?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taaak wchodziłam!
      Dziękuję za zaproszenie :) Zaczęłam czytać od początku, jeszcze trochę i będę na bieżąco :)

      Usuń
  2. Oj boli boli biedulek malutki. Dużo zdrówka będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  3. dzielny :* ważne że nie trzeba było szyć a chłopaki z bliznami się seksowni doceni za lat parę;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzizas matko! toż on na tę bliznę będzie laski rwał.
    ha!
    a gdzie to się stało, w co tak przyłożył.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jak to gdzie? na klatce. Wymyślił sobie zabawę w berka na schodach...i nie umiejąc jeszcze dobrze po nich chodzić, chciał po nich wbiec ;p no i wyrżnął okiem o schodek. Ot cała historia :)

      Usuń