Rozcięty łuk brwiowy, wizyta na IP, obyło się bez szycia, ale ma założone plastry, tzw stripy. Po 7 dniach mamy je zdjąć. Z rany się leje, musimy go obserwować, czy nie będzie wymiotów... jednym słowem dramat!
Miał być dzisiaj długi post, bo Was ostatnio zaniedbałam, ale nie mam siły....
Jutro! Jutro nadrobię, obiecuje.
Biedactwo, ale dobrze że tylko na tym się skończyło. Wchodziłas na swoją poczte?
OdpowiedzUsuńtaaak wchodziłam!
UsuńDziękuję za zaproszenie :) Zaczęłam czytać od początku, jeszcze trochę i będę na bieżąco :)
Oj boli boli biedulek malutki. Dużo zdrówka będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńdzielny :* ważne że nie trzeba było szyć a chłopaki z bliznami się seksowni doceni za lat parę;*
OdpowiedzUsuńDzizas matko! toż on na tę bliznę będzie laski rwał.
OdpowiedzUsuńha!
a gdzie to się stało, w co tak przyłożył.
No jak to gdzie? na klatce. Wymyślił sobie zabawę w berka na schodach...i nie umiejąc jeszcze dobrze po nich chodzić, chciał po nich wbiec ;p no i wyrżnął okiem o schodek. Ot cała historia :)
Usuń