niedziela, 6 kwietnia 2014

witaj wiosno!

Czuć już wiosnę w powietrzu. Drzewa pod blokiem zaczynają pięknie kwitnąć. No chce się żyć.
U nas sporo się dzieje. Nie wiem od czego zacząć, ale najprościej będzie od początku :)

27 marca byliśmy z Mateuszem na komisji ds. orzekania o niepełnosprawności. Szłam tam pełna obaw, bo lekarka od rehabilitacji nastraszyła mnie, że mogą mu już tego orzeczenia nie przedłużyć.
Komisje mieliśmy u dwóch lekarzy - neurologa i psychologa. Badanie u Pana neurologa trwało dosłownie chwile, natomiast u Pani psycholog troszkę posiedzieliśmy. Oczywiście kobicina rozmawiała tylko ze mną. Pytała jak Mateusz sobie radzi, czy przejawia oznaki agresji (skąd wiedziała?? :D), jak radzi sobie wśród rówieśników.
Wyszłam stamtąd z mieszanymi uczuciami. Byłam pewna, że nie przedłużą mu orzeczenia.
Następnego dnia poszłam osobiście odebrać decyzję wraz z uzasadnieniem. Przeżyłam szok! Został zakwalifikowany do osób niepełnosprawnych na kolejne 3 lata. Lekarze jednogłośnie stwierdzili, że skutki urazu jakiego doznał przy porodzie w jakimś stopniu utrudnia mu funkcjonowanie w społeczeństwie i że wymaga większego zaangażowania niż jego rówieśnicy. Uzasadnienie napisali prawie na pół strony A4, gdzie dwa lata temu były to raptem trzy zdania. Pan neurolog dodatkowo stwierdził, że występują u Matiego zaburzenia neurologiczne w rozwoju półkul mózgu. Chodzi dokładnie o to, że jest praworęczny, a przez porażenie niektóre czynności wykonuje lewą ręką.
Ucieszyłam się z takiego obrotu sprawy, bo jest to kolejny dowód w sprawie sądowej. Koniecznie muszę to donieść na rozprawę 17 kwietnia. Dodatkowo takie orzeczenie upoważnia nas do darmowych przejazdów komunikacją miejską i korzystania z basenu. Niby nic, ale jednak już parę złotych zaoszczędzonych, biorąc pod uwagę, że Mateusz na basen powinien chodzić jak najczęściej. Także mamy spokój na 3 lata, a co będzie dalej, zobaczymy.

Pozostając dalej przy temacie Mateusza, to w tamtym tygodniu zaniosłam podanie do przedszkola. Fajnie w tym przedszkolu pod naszym domem. 10 kwietnia idziemy na dzień otwarty. Ciekawe jak Mati zareaguje. Generalnie rozmawiam już z nim o przedszkolu. Jak pytam gdzie idzie od września, dumnie odpowiada, że do przedszkola, ale jakoś nie napalam się, że obejdzie się bez płaczu i krzyków :)

Co do feralnego wypadku i rozcięcia łuku brwiowego... no sobie chłopak wymyślił, że będzie tatę gonił na klatce. Dzieciak ledwo umie włazić po schodach, a wziął się za wbieganie po nich no i niestety niefortunnie upadł i łukiem brwiowym uderzył w kant schodka! Jak usłyszałam jego wycie na klatce, myślałam, że po prostu robi awanturę, bo nie chce wracać do domu. No, ale jak go zobaczyłam w drzwiach to oniemiałam. Buzia cała we krwi, ręce, bluza...nie mogliśmy tego zatamować. Młody jak tylko wszedł do domu i mnie zobaczył, uspokoił się. Nie panikował (w przeciwieństwie do mnie :P), dał sobie ranę wyczyścić i zakleić. Ciągle powtarzał smutnym głosem, że wywrócił się na schodach, a po chwili dodał "Boli, chce do pani doktol". Wysłałam go z mężem na izbę przyjęć. Szybko wrócili, bez szwów ale z tymi stripami, czy jak to tam się nazywa. Miał je mieć 7 dni, a dzisiaj je zerwał! także blizna będzie troszkę szersza niż się zapowiadało ;) Trudno. Teraz zaklejamy to miejsce plastrami w smoki, więc nie ma bata, aby je odkleił :)



Z synem młodszym też są przeboje. Kilka dni temu również zamarzył mieć swoją pierwszą bliznę i zadrapał się pazurem, aż do krwi... strupek odpadł, ale lekkie wgłębienie na skórze jest, czy zniknie - nie wiem, ale blizna na policzku jest chyba tak samo sexy jak na łuku brwiowym :P



Byłam też z nim na badaniach morfologii. No i niestety...ma anemię i niedokrwistość. Moje przeciwciała robią mu niezłe spustoszenie we krwi. Będziemy musieli przyjmować żelazo. Już mam wizję tego napinania przy załatwianiu. No, ale jak mus to mus. Mam nadzieję, że szybko pozbędziemy się tego problemu.
Mati jest kochanym starszym bratem, naprawdę! Potrzebował czasu i teraz jest o wiele lepiej. W ogóle nie ma w nim zazdrości. Czasami tylko, jak karmię Miśka, Mati nagle wymyśli sobie, że on chce parówkę, albo soczek... czy to oznaka zazdrości? nie wiem! może po prostu taki zbieg okoliczności hehe :)
Ogólnie nie mam co na niego narzekać, bo gdy Michałek płacze, to podbiega i całuje go w brzuszek, albo w główkę.
Mąż mi mówił, że jak Pani na IP go opatrywała, to krzyczał, że on chce do domu, do Michałka :)
Zauważam też, że Michał bardzo lubi towarzystwo Matiego, bo jak tylko starszy brat pojawia się w zasięgu jego wzroku, młody od razu się uspokaja. Może to trochę dziwne, ale naprawdę tak jest i przyznam szczerze, że czasami to wykorzystuje i wysyłam Matiego, gdy Michał płacze, a ja mam jeszcze coś ważnego do zrobienia w kuchni :D


A co u mamy??
No u mamy też zmiany. O swoich postanowieniach pisałam już wcześniej. Pierwszy na liście był tatuaż. Jest mi miło poinformować, że mission completed :D
Taaaadam:


Pomysł projektu powstał w mojej głowie już dawno, ale jednak potrzebowałam dobrego tatuażysty, który przeleje to na papier i doda jeszcze troszkę swojej inwencji twórczej. Z efektu końcowego jestem bardzo zadowolona i już po cichu myślę o kolejnym tatuażu :)

Drugą pozycję na liście postanowień mogę też już odhaczyć :) Otóż wyrzuciłam wszystkie ubrania jakie miałam w szafie. To takie jakby pożegnanie się z przeszłością  :) Dużo tego nie było.


Oczywiście zostawiłam sobie kilka ubrań, aby mieć w czym wyjść do sklepu, ale jak tylko kupię sobie nowe ciuszki, te również wyrzucę z uśmiechem na ustach. Z kupnem nowych muszę się troszkę wstrzymać, bo mam jeszcze zbędne kg do zrzucenia po ciąży. Dokładnie 4 kg ( jak się ważę wieczorem to 5 kg :P). Nie ma jednak czym się przejmować, bo kolejnym punktem na liście jest ruszenie dupska i powrót do ćwiczeń, także mam nadzieję, że niedługo moja szafa zapełni się ubraniami w rozmiarze, który będzie mnie satysfakcjonował. 

I to tyle na dziś.
Ale się rozpisałam... :)

6 komentarzy:

  1. no tatuaż boski widziałam na fb że co poniektórzy się zastanawiali czy to Twoja osobista ręka??
    Dobrze ze dodałaś że zostawiłaś sobie trochę ciuchów bo myślałam że w ramach protestów paradujesz bez....
    Ciesze się że się udało z tą komisją wiadomo dla Was to dużo i masz dodatkową podkładkę do sądu przecież gdyby Mateuszkowi nic nie było to by nie dostał orzeczenia bo z tego co wiem nie jest to taka prosta sprawa teraz....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten gościu, który twierdził, że to nie moja ręka jest moim osobistym BRATEM hehe także tym bardziej mnie to śmieszyło, że własny brat mi nie wierzy i nie poznaje mojej ręki :)
      Hahaha paradowanie bez ciuchów...to musiałby być protest na skalę światową hehehe

      Usuń
  2. Ale się zmieniło :)
    Po pierwsze - tatuaż, wiesz, że jestem zachwycona :)
    Po drugie - z ubraniami gratuluję, robię podobnie i jestem z tego dumna (znaczy z tego, że nie mam w czym chodzić, wolałam dzisiaj kupić wymarzone buty air max niż koszulki haha)
    No i po 3 - blizny u mężczyzn są mega seksi, oni wiedzą co robią :D
    Po 4 - cieszę się z Wami z tego orzeczenia, niech to Wam pomoże wygrać w sądzie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże!!!! mi też się marzą air max'y :D chciałabym biało -szaro- miętowe :D No, ale nie mogę sobie na nie pozwolić, bo ja naprawdę nie mam w czym chodzić!! Zostawiłam raptem dwie pary leginsów, dwie jeansów no, a jeśli chodzi o bluzki to katastrofa...może mam 3 wyjściowe, a reszta to takie "po domu". Także znając życie kupię air max'y w przyszłym roku, jak będą już niemodne i o połowę tańsze :P

      Usuń
    2. Ja kupiłam biało szare,z niebieską łyżwą i różowymi wstawkami :D
      Ja chodzę w 3 koszulkach na krzyż haha więc wiem o czym mówisz :D Ale spodni mam pod dostatkiem!

      Ja swoje air maxy kupiłam na dziale dziecięcym za bezcen :D

      Usuń
  3. U nas jest identycznie. Jak maly płacze to podchodzi do Niego Jula i od razu spokój i uśmiech :) fajnie że Wam się udało z tym orzeczeniem :) darmowy basen to świetna sprawa :)

    OdpowiedzUsuń