piątek, 19 lipca 2013

orzeszek :)

Wczoraj w końcu dostałam się do lekarza.
Widziałam go/ją...
Malutki centymetrowy orzeszek z pięknie bijącym serduszkiem.
Wzruszający to był moment, ale się nie popłakałam :) Byłam twarda!
To "już" 8 tydzień. Termin na 1 marca. Cesarskie cięcie jak najbardziej mi przysługuje i jeżeli będę tego chciała, właśnie w ten sposób zostanie zakończona ciąża.
Ulżyło mi, ale tylko na parę godzin :) Dopóki mnie nie pokroją i nie zobaczę zdrowej dzidzi na pewno się nie uspokoję.


A nasz większy orzech jeszcze nie rozumie, że w brzuszku mamy rośnie jego brat lub siostra. Podczas zabawy rzuca się na brzuch, nieświadomie kopie lub uciska.
Liczę na to, że gdy brzuch zacznie być już widoczny, to ogarnie temat.
Czasami patrzę na niego i nie mogę pojąć, że niedługo stanie się starszym bratem. To strasznie odpowiedzialna rola. Mam nadzieje, że podoła :)

Jeśli chodzi o sprawy jego rączki to ciągle walczymy. Chodzimy na rehabilitację, ćwiczymy, staramy się ile możemy, aby wstrzyknięcie botoksu nie poszło na marne. Mateusz oczywiście nam tego nie ułatwia. Buntuje się strasznie. Jest jeden wielki krzyk, płacz, wycie, bicie, gryzienie. Jednak mnie to już nie rusza. Uodporniłam się bardzo na jego histerie. Nawet jak łzy mu ściekają po policzkach, woła błagalnie "maaaaamoooo" i wyciąga do mnie rękę, abym go zabrała ze szponów rehabilitantki, po mnie to spływa.
No cóż...chyba staję się bezduszna :)

2 komentarze:

  1. 3 raz dodaje komentarz i nienawidzę tego przepisywania zanim zostanie zatwierdzony! :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jejku, zapomniałam zmienić, aby nie było weryfikacji obrazkowej! Już powinno być dobrze :)

      Usuń