niedziela, 12 lipca 2015

Bez tytułu :)

To był całkiem zwyczajny piątek.
Rano dzwoni budzik, pięć razy włączona drzemka, za chwilę szybki zryw, bo przecież zaspałam.
W pracy, jak to w pracy, dzień zleciał nie wiadomo kiedy. Dzwonię do męża i szok: "Kochanie ZROBIŁEM OBIAD!". Lecę więc do auta...dzida, rura, gaz, bo żołądek przykleja mi się do kręgosłupa.
Jestem już przed klatką, wbijam kod na domofonie, mijam drugie piętro (mieszkam na 4) i.......na mej drodze ukazała się Pani Jadzia! Sąsiadka spod 7. Wiedziałam już, że obiad wystygnie, ale wzięłam to na klatę.
- Kasia! jak ja cię dawno nie widziałam. Cisza u Was, spokój...z Czesiem już chcieliśmy na policję dzwonić, bo myśleliśmy, że wy dzieci zamordowaliście....
- No, chłopcy pojechali do...
- Taaaak sądziłam, że są u babci. To wy teraz odpoczywacie, co?
- Ja to się trochę uczę, bo obronę mam w niedziele.
- Aaaaaaaaaaa no tak! Bo ty doktorat robisz!?
- Studia podyplomowe, pani Jadziu.
- Nieważne! ważne, że będziesz mieć większe wykształcenie od męża (PADŁAM!! hahaha)
  A czy ty wiesz, że to małżeństwo policjantów z klatki obok się rozeszło??? No wyobrażasz sobie? Już są po rozwodzie, teraz walczą w sądzie o mieszkanie. Opiekę nad dziećmi to ona dostała, ale oni czasami śpią u tego ojca tutaj. A ja teraz mam pieska córki pod opieką, bo wyjechała na wakacje...i my z Czesiem też byliśmy na wakacjach...do rodziny pojechaliśmy, na południe Polski, pogoda dopisała.....A twój Tomek to niedługo 30stke ma, nie?? ojjj to będzie impreza, mam nadzieję, że się załapie na tort....
Ruszyłam pewnym krokiem to przodu, mając nadzieję, że i ona pójdzie, ale nieeeeee, jeszcze coś tam gadała, ja dalej szłam, bo za każdym razem gdy mrugałam, przed oczami miałam mój pyszny obiad zrobiony przez męża (z naciskiem na ZROBIONY przez męża).

Po jakiś grubych 5-7 minutach udało mi się uwolnić. Na stole czekało pyszne spaghetti...ehh taka to pożyje :)

Edit: Post zaczęłam pisać w piątek, ale kończę dziś, więc uroczyście mogę ogłosić, że obronę zdałam na ocenę bardzo dobrą! :)
Jeżeli jeszcze kiedyś przyjdzie mi przez myśl pójście na jakieś studia, to proszę strzelić mnie w łeb!

Z dodatkowych informacji:
Chłopcy wracają w środę.
Michał od piątku ma ospę!!!!! Także tego...zapowiada się spoko czas po ich powrocie.
Odliczamy dni do ospy Matiego :):)
Ale czułam, no po prostu czułam, że złapią ospę w lato :)

4 komentarze:

  1. O ja, czyli idealnie z tą ospą, zebyście wrócili z hukiem do szarej rzeczywistości :D

    Gratuluję piątki z obrony, zdolniacha! :)

    No i dobrze, że masz wyższe wykształcenie od męża hahaha :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratulacje obrony! Co do ospy, to nie zazdroszczę, ale pamiętam jak moich dwóch chłopców ospa złapała 3 lata temu akurat na dzień dziecka. Jak już będziecie mieli ospę za sobą, to drugi raz się nią przejmować nie będziecie :) No i widzę, że fajną sąsiadkę macie :) Zawsze można kilka minut stracić na rozmowę:) Hi, hi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratulacje. Dacie rade z ospa jak dalas rade ze wscipska sasiadka hi hi

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratulacje obrony! :)
    A pani Jadzia jest "urocza" w swej trosce o dzieci ;)

    OdpowiedzUsuń