środa, 12 listopada 2014

Zabiegany listopad

Zaniedbuję bloga - wiem to i biję się w pierś, ale naprawdę mam tyle na głowie, że aż sama nie wiem kiedy te dni mijają.

Od 3 listopada zaczęłam kurs. Wysłali mnie z urzędu pracy. Trwa on 6 tygodni i na zajęcia chodzę od poniedziałku do piątku po 5-6 godzin dziennie, także wracam do domu styrana i z bolącą głową.
Generalnie jestem bardzo zadowolona, bo kurs bardzo fajny, przydatny no i ludzie też fajni :)

Dodatkowo, co jest w ogóle hardcorem(!) rozpoczęłam studia podyplomowe! Tak! inwestycja w siebie poszła :) Od minionego weekendu jestem dumną studentką rocznych studiów z rachunkowości.
Trzeba zacząć coś robić, bo jak tak dalej pójdzie będę bezrobotna do usranej śmierci. Podnoszenie kwalifikacji może mi pomóc, a dodatkowo zawsze jest to okazja do wyjścia z domu i poznania nowych osób.

Mam więc nadzieję, że moja nieobecność jest choć trochę usprawiedliwiona :) Kurs kończę dopiero 12 grudnia, także pewnie do tego dnia będę zakręcona i mało obecna. No, ale czego się nie robi dla kariery zawodowej hahahaha :)

Dobra! dość o mnie. Co u dzieci mych? A no chorobowo :/
Michał złapał zapalenie oskrzeli i jesteśmy na antybiotykach.
Słuchajcie jaja w ogóle, bo pojechaliśmy z nim na pomoc doraźną, a tam od ludzi szaro!!! Czekania chyba na 4 godziny. Oczywiście ludzie poprzychodzili z różnymi chorobami więc dziecko narażone jeszcze bardziej. Wkurzyłam się i wezwałam lekarza do domu....zabuliłam jedyne 120 zł :) Boże jakie zdzierstwo! No, ale lekarka była u nas w ciągu 10 minut, spokojnie go osłuchała, wszystko wytłumaczyła....próbuje się jakoś pocieszać :)
Potem pojechałam do apteki i kolejny strzał w łeb....jedyne 126 zł! Ależ proszę bardzo! Sram pieniędzmi i tyle to ja dziennie na papier toaletowy wydaję! Wniosek??? Nie wolno nam chorować, bo pójdziemy z torbami.
Na szczęście leki szybko pomogły i Misiek staje na nogi. Waży już 10 kg i mierzy około 77 cm. Pani doktor myślała, że on ma roczek skończony więc ewidentnie jest duży i brata na bank szybko przerośnie. Na koncie ma dwie dolne jedynki, ciągle się czołga, raczkować nie chce, jak go posadzimy to siedzi no i zaczyna stawać przy meblach...także wszytko jakoś na opak :)

Mati na szczęście zdrowy...tfu, tfu, aby nie zapeszyć. Do przedszkola chodzi już bez większych problemów więc mam nadzieję, że kryzysy już za nami.
Bardzo się usamodzielnił. Wizyta w ubikacji odbywa się już bez naszego udziału. Nawet sam światło sobie zapala. Czasami próbuję ingerować w podcieranie, ale niestety z jego strony jest wielki sprzeciw i kończy się to awanturą :) Ubiera też się sam. Do niedawna miał problem ze skarpetkami i majtkami, a teraz, nagle wszystko się udaje. Już jest takim małym mężczyzną....nie potrzebuje mnie...to straszneeeeeeeeeee!
Ostatnio jego ulubionym zajęciem jest układanie puzzli.
Boże, wstaje rano i puzzle, przychodzi po przedszkolu - puzzle. Nie ma dziecka. Świetnie się przy nich wycisza. Jeszcze na początku prosił, aby układać z nim. Teraz robi to sam i potrafi ułożyć cały trójpak składający się z obrazków 25, 36 i 49 elementów :)
Oczywiście pod choinką puzzle to podstawa. Mąż się zaangażował i szuka jakiś wypasionych.

Wasze dzieciaczki też lubią puzzle???

Ulubione zajęcie Matiego - oczywiście kilka puzzli już przepadło :)

Nasz śmieszek, tutaj pierwszy dzień choroby, a i tak radosny :)

Taka sytuacja :)



3 komentarze:

  1. no prosze jaka kobieta sie z ciebie pracująca zrobiła studia, szkolenia kursy no no! ;)
    Zdrówka dla Michałka życzę. Ale ma niebieskie oczeta sliczne;*
    A dla Mateuszka żeby nie tracił zapału do puzzli twórce są bardzo. U nas Przemek zaraz sie denerwuje i rzuca jak mu nie pasują on woli kręcić śrubki i naprawiać kosiarki z tatą. Jak nic nie poślę go do szkoły bo będzie pomagał tacie i będzie miał dużo kasy!!!!:P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nienawidze puzzli, chłopcy czasem ułożą, ale bez szału. :D

    Ale się wzięłaś za siebie, nie będziesz się nudzić, brawo :D

    Zdrówka dla małego, szkoda tylko, ze dali antybiotyk :(

    OdpowiedzUsuń
  3. To,że szacun za studia to już wiesz.Bardzo popieram.Podejrzewam,że zakończysz je szybciej niż ja swój mgr ha!! Który trudno mi ogarnąć.Puzzle i u nas były długo fascynacją.Każdy kupował je Meli na wszelkie okazje.A później minęło i przerodziło się w rysowanie,malowanie,które trwa po dziś dzień.Ale to dziewucha to też inaczej.Zmienne to takie :P a Michał w przeciwieństwie do Matiego jaki do Ciebie podobny!!!

    OdpowiedzUsuń