środa, 22 października 2014

Przedszkolne perypetie

Myślałam, że pójście Matiego do przedszkola będzie dla nas czymś fajnym....
Realia okazały się dość brutalne.

To, że Mati nie chce chodzić do przedszkola już wiecie.
Codziennie rano stroi fochy, prosi mnie, abym go nie zaprowadzała itp. Początkowo myślałam, że tak musi być, że minie za jakiś czas...przecież w końcu młody przekona się, że w przedszkolu jest fajnie, bo przecież nie dzieje mu się tam żadna krzywda...

No i właśnie tutaj zaczynają się moje wątpliwości.



Pod koniec września dowiedziałam się, że moje dziecko jest w przedszkolu bardzo niegrzeczne i agresywne.
Usłyszałam wtedy też, że bardzo się nie słucha, że nie robi tego co inni, co burzy harmonogram dnia. Chodziło głównie o wspólne zabawy w kółku, tańce i inne rzeczy. Po prostu nie chce w tym uczestniczyć.
Zdziwiło mnie to bardzo, bo w żłobku zawsze chętnie brał udział w zabawach i nigdy nie było z nim problemów na tej płaszczyźnie. Fakt, czasami nie chciał brać udziału w jakiś próbach, ale do zabaw zawsze był pierwszy.
Cóż miałam zrobić? Wysłuchałam wszystkiego z pokorą i olałam temat...nie widziałam w tym po prostu nic niepokojącego.

Kolejnego dnia przypadkowo wyjrzałam przez okno i akurat trafiłam na czas, gdy grupa Matiego była na dworze. Tego dnia było bardzo zimno i przede wszystkim bardzo mocno wiało...
Wypatrywałam go chyba z minutę ...szukam tej jego zielonej kurtki i szukam...aż tu nagle patrzę, a moje dziecko wypuszczone na dwór w samej bluzie!!!!!!!!!!! Jezu, psa z kulawą nogą bym na spacer nie wypuściła wtedy, a one Matiego wypuściły bez kurtki!!! Zagotowałam się strasznie, ale pomyślałam, że afer robić nie będę, może nie chciał założyć, może się buntował, czy coś....postanowiłam sprawę wyjaśnić następnego dnia. Podeszłam grzecznie do Pani i mówię, że Mati mi powiedział, że wczoraj był na dworze bez kurtki i czy mogłaby ona mi to wyjaśnić. A Pani w żywe oczy się wyparła, że przecież to niemożliwe, że Mati wymyśla, że zawsze dzieci mają kurtki, a tym bardziej wczoraj, bo było tak zimno!!!

Postanowiłam to przemilczeć, ale wiedziałam już, że muszę być czujna.


Po tych incydentach  Mati jeszcze bardziej okazywał swoją niechęć do przedszkola. Ranne pobudki przerodziły się w horror, płacz, lament i mówienie, że "on nie idzie do przedszkola, bo jest za malutki". Potem doszło do tego moczenie w nocy. Fakt, zdarzyło się to max dwa razy, ale kurde...od ponad pół roku śpi bez pieluchy i nigdy nie miał wpadki. To był w sumie moment w którym zaczęłam się niepokoić.

Minął kolejny tydzień w przedszkolu, a ja dowiaduję się znów, że Mati nie słucha, że nie chce się bawić z grupą, że nie chce łapać dzieci za ręce, że dziewczynki się go boją, bo generalnie w grupie to on wiedzie prym razem z jeszcze innym chłopcem i wszyscy się ich boją! I nagle wychodzi temat taki, że to nie Mati nie chce się bawić, tylko inne dzieci nie chcą się bawić z Matim, a szczególnie dziewczynki...
Ok! Przyjęłam to na klatę i zaczęłam swoje tajne śledztwo.
Z racji tego, że przedszkole widzę z mieszkania, zasiadłam któregoś pięknego dnia przy oknie i obserwowałam ich pobyt na podwórku.

No i jak to na podwórku...dzieci biegają, ganiają się, wywracają i nagle tworzy się jakaś mała zadyma, jest tam sporo dzieci, podbiega nauczycielka i........nieważne kto był winny, jest tam Mateusz???? no to Mateusz ma karę! Sytuacja powtórzyła się z 2-3 razy.
Kara polegała na tym, że Mati miał siedzieć sam na ławeczce i nie mógł się bawić.
Ledwo usiadł, a w ciągu sekundy zbiegły się do niego chyba z cztery dziewczynki - to pewnie te co się go tak strasznie boją!!! i siadły sobie koło niego, widać było, że się wygłupiają, śmieją...generalnie sielanka.
Po jakiś 20 minutach Pani kazały dzieciom ustawić się w parach.
No i tutaj przyznaję rację nauczycielkom...Mati był nieposłuszny...nie ustawił tak jak Panie prosiły tylko oparł się o przedszkole, stał sobie spokojnie, ale nie wykonał polecenia. To skutkowało tym, że jedna z pań podeszła do niego złapała za ramię i szarpnęła. Szarpała i ciągnęła go, aż do momentu gdzie stał jego kolega z pary. W tym miejscu, pod wpływem jej szarpania Mateuszek się wywrócił, po czym wstał i ją ze złości uderzył, a ona odpłaciła mu się kolejnym szarpnięciem w celu postawienia go "do pionu".
To nie była nauczycielka, tylko niania....która przyszła na staż z Urzędu Pracy.

Chyba nie muszę pisać, co czułam?
Ok, ja wiem, że moje dziecko jest nieposłuszne, ma czasami w głowie chore pomysły i je realizuje, wiem, że czasami uderzy, ugryzie, coś specjalnie zepsuje, ale do cholery jasnej, nikt nie ma prawa szarpać mojego dziecka!
Chciałam od razu zejść na dół i zrobić aferę, ale byłam pewna, że znów się wyprą wszystkiego jak tamtym razem.
Postanowiłam złapać babsztyla na gorącym uczynku i codziennie kamera jest w gotowości.
Nagram ją i wtedy nie będzie miała jak się wykręcić.

Niestety to nie jest jedyne "ale", które mam do pracujących tam Pań.
W zeszłym tygodniu Mateusz ugryzł kolegę - Franka.
Z relacji pani wychowawczyni, ugryzł go tak, że normalnie ręka chyba do amputacji. Mówiła to z takim przejęciem i przerażeniem, ze naprawdę się przestraszyłam.
Sytuacja miała miejsce podczas święta Kubusia Puchatka. Miało odbyć się wręczanie prezentów z wielkiego worka i wychowawczyni chciała wybrać osobę, która wyciągnie prezent jako pierwsza. W tym momencie Franek ruszył jak petarda krzycząc, że on będzie pierwszy, a mój, że przegrywać nie lubi ruszył za Frankiem no i w związku z tym, że Franek był przed nim, Mati uwalił go w rękę, aby wygrać.
Ok, wydaje się logiczne....bo naprawdę Mateusz przegrywać nie potrafi i zawsze się wkurza jak w czymś jest drugi. Czułam się naprawdę głupio, bo ugryzienie ponoć było solidne. Dodatkowo teksty pani wychowawczyni mi nie pomagały: "Ma Pani szczęście, że to trafiło na tatę Franka, który raczej jest bezkonfliktowy....choć nie wiem jak zareaguje mama w domu...ja jakbym była mamą Franka to bym się bardzo zdenerwowała (...) Jak trafi na jakiegoś innego rodzica, to mogą wyniknąć problemy (...) Dlaczego on gryzie? Przecież on ma już 3 lata, problemy powinien załatwiać rozmową"

Helołłłłłłłłłłłłłłl, to jest 3 letnie dziecko, on ma jeszcze problem z opanowaniem emocji!!!
Poza tym, on w domu nie gryzie! Fakt, czasami pacnie Miśka, czy mnie ze złości, ale nie gryzie już od dawna. Ostatni raz był w maju, kiedy to ugryzł w kolano Panią ze żłobka!
No, ale moje argumenty i gadanie nic nie dawało, Pani dalej mi "groziła", że następnym razem, jak trafi na innych rodziców mogą być kłopoty...
Przyjęłam to wszystko na klatę i powiem szczerze, że bardzo się przejęłam. Było mi głupio i wstyd. Następnego dnia zostawiłam Frankowi cukierka na szafeczce, w ramach przeprosin. Po czym spotykam wczoraj mamę Franka w szatni i zaczynamy rozmawiać o tym zdarzeniu.
Zaczęłam od pytania, jak wygląda miejsce ugryzienia, czy już go nie boli? Usłyszałam, żebym w ogóle się nie przejmowała, bo to tylko malutki siniaczek, takie bardziej uszczypnięcie zębami niż ugryzienie. Poza tym, nie mam za co przepraszać, bo Franek też nie jest bez winy, bo przecież popchnął Matiego przy tym worku, aby faktycznie być pierwszym.
Hmmmmm dwie różne historie, a opowiadała nam ją ta sama kobieta.
Trochę to żenujące i śmieszne.
Kiedyś krążyło takie zdjęcie w necie, że nauczycielki napisały, aby rodzice nie brali na serio wszystkiego co mówią dzieci o tym, co się dzieje w przedszkolu.
No w naszym przypadku jest chyba odwrotnie :):)


Najbardziej przykre jest to, że wszyscy potrafią wytykać mi złe zachowania Matiego, ale nikt nie zainteresuje się tym, dlaczego mojego dziecko nie chce chodzić do przedszkola!
Ja nie zamierzam go bronić, bo wiem, że ma swoje za uszami, ale mam wrażenie, że znalazły sobie kozła ofiarnego i po prostu przypięły mu łatkę tego złego i najgorszego.

Myślę o przepisaniu go do innej placówki, bo nie wiem, czy jest sens walczenia, kłócenia się? Przecież to wszystko odbije się na nim.
A może ja po prostu wymyślam i przesadzam????






14 komentarzy:

  1. mój Przemek tez gryzie i widząc po wpisie mamy bardzo temperamentne dzieciaki ale czy gorsze?? To sa dzieci 3 latki jak napisałaś czasem trudno im zapanować nad emocjami i jedyną racjonalną dla nich obroną jest gryzienie wyrosną z tego bo wyobrażasz sobie że my bierzemy naszych małzonków po każdej kłótni i gryziemy z radością w oczach:D Przemek ma taka radość właśnie to tak między nami:D

    Nie wiem jak by się mój syn zachowywał w przedszkolu ale widzę ze w rodzinie tez jest traktowany jak rozpieszczony gówniarz który się nie słucha i nikt nie chce z nim zostac nawet na 20 minut. a ja uważam że po prostu ma taki temperament i z tymi których lubi (nasze dzieciaki na ulicy) potrafi się dogadać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mateusz właśnie nie...jak uderzy, czy ugryzie to od razu się rozgląda i chowa, bo wie, że zrobił źle więc to tak jakby faktycznie nie kontrolował tych emocji...
      Mam nadzieję, że minie mu ta agresja w przedszkolu, bo nie wyrobię z kupowaniem cukierków na przeprosiny :)

      Usuń
    2. Ja mam taki problem z młodszym, ma niecałe dwa lata i hmm, potrafi głośno krzyknąć, rzucić czymś. Też go traktują niektórzy jak rozpuszczonego gówniarza :/ A on tak reaguje jak ktoś go nie słucha i robi mu na przeciw...

      Usuń
  2. Napisalam raz ale widze ze nic sie nie wyswietlilo.Z gory przepraszam za bledy ale pisze z telefonu :/
    Pierwsze co to napisze ze wiedz o tym,ze ja zawsze pisze z perspektywy rodzica i opiekuna cóż taka praca :)
    myślę,ze troche zle ze olalas temat jak to piszesz kiedy opiekunka powiedziala ze Mateusz bywa niegrzeczny,agresywny itd.Wychodze z zalozenia ze to my rodzice jestesmy od wychowywania naszych dzieci a opiekunki to jednak obce osoby.Duzy sukces jest w tlumaczeniu dziecku co robi zle i praca nad tym aby bylo dobrze.Jak Amelka zaczela przedszkole to tez byl problem ze strasznie piszczy,jak sie z czyms nie zgadzala to piszczala czy cos nie pamietam.W domu tlumaczylam ,rozmawialam i po kilku dniach opiekunki mowily ze minelo i widac ze mama pracowala nad tym.Milo cos takiego uslyszec.Motywujaca jest tez tablica z buzkami.Terazod wrzesnia opiekunki stawiaja dzieciom takie buzki i raz Mela przyszla i placze ze dostala smutna buzke ,caly weekend to przezywala.Tlumaczylam jej ze jak sie bawia wszyscy to i wszyscy musza pozniej sprzatac a nie ze ona sie po sali pałeta.Zrobilam tablice tez w domu.Bylam konsekwentna.Dzien w dzien wystawialam buzki a w przedszkolu moje stale pytanie I JAK DZISIAJ.opiekunki od razu widza czy rodzic pracowal z dzieckiem czy nie.I pewnie wychwycily ze olalas temat bo Mat dalej niegrzeczny.Acha i uwazam tez ze moglas od razu powiedziec ze to Ty widzialas go bez kurtki albo to ze widzialas jak go szarpaly wtedy mialy by sie na bacznosci.I acha dzieci nie rodzą sie zle i niegrzeczne i można wiele rzeczy zawsze wypracować,mówię Ci.Filmowanie,nakrecanie siebie,denerwowanie sie swoja droga,nic nie da.Opiekunka dostanie nagane albo pogadanke a Mateusz dalej bedzie ten niegrzeczny.I sam tez taki pozostanie.Pracuj nad nim i dopiero jak to nie przyniesie efektu to mysl o przedszkolu dlaczego go tak nie lubi.Bo sa ciagle zakazy,co jakis czas obowiazki,zadania do wykonania.W zlobku bylo pewnie tego mniej a teraz moze mu sie nie podobac ze sie od niego wymaga hm?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisząc "olałam temat" chodziło mi bardziej o nie drążenie, wypytywanie się itp. Po prostu przyjęłam do wiadomości i poszłam.
      Codziennie z nim rozmawiam, tłumaczę, mamy tablicę z buźkami i gówno to daję. Sama się kontroluję i nie podnoszę na niego głosu,co kiedyś mi się zdarzało. Wszystko spokojnie tłumaczę, a dziecko dalej jest nerwowe i agresywne, ale dziwnym trafem tylko w przedszkolu, bo w domu widzę poprawę.
      Też codziennie pytałam się I JAK DZISIAJ i codziennie słyszałam to samo, że się nie słuchał, że nie brał udziału w zabawach, że na dworze był niegrzeczny, mimo, że wiele razy widziałam, że był grzeczny....więc już nie pytam, bo i tak wiem co usłyszę
      Może faktycznie chodzi o dyscyplinę, o obowiązki, może właśnie dlatego się buntuje, jest niegrzeczny i z rana robi taką jazdę.

      Usuń
    2. napisałaś to tak jakbym ja w ogóle miała w dupie to, że on jest niegrzeczny, jakbym nad nim nie pracowała. Może nie jestem super matką, ale staram się, aby się zmienił, a to jak odbiorą mnie opiekunki mam głęboko w dupie. Nie obchodzi mnie to, czy one myślą, że ja pracuje nad nim czy nie. niech się zajmą swoim życiem i swoją PRACĄ, a nie ocenianiem rodziców.

      Usuń
    3. Nie mialam nic zlego na mysli.Chcialam Ci moze podpowiedziec co mozna by zrobic.No ale jak sie pisze to zawsze wychodzi nie tak jakby sie chcialo.Wydaje mi sie tez,ze skoro opiekunki pozwolily sobie go posadzic na laweczce za kare i na szarpanie majac wkolo osiedle i majac w glowie to ze sa narazone na czyjes podgladanie to obawiam sie ze w przedszkolu w srodku tez musi tak to wygladac.W kazdej grupie,w kazdej trafia sie rozwalacz grupy.Padlo pewnie na Mateusza wiec jemu sie obrywa.Wiadomo jesli cala grupa siedzi,slucha wierszyka,piosenki a on np.jest upominany raz drugi i za kazdym razem chodzi swoimi sciezkami no to jest tą czarna owca.mowienie mamie ze xziewczynki sie go boja mialo pewnie Cie przestraszyc bo sytuacja na dworzu ktorą opisujesz ze dziewczynki jednak obok siedzialy swiadczy o tym ze jest inaczej.To ze zaczal sie moczyc tez jest oznaka ze przezywa.Odreagowuje.Moze zle cos ujelam albo zle odebralas jak tak to Cie przepraszam bo przeciez nie znamy sie tylko z bloga i ja tam konfliktow nie potrzebuje :) ale moze to jakies zboczenie ale ja ja wiem jak to wyglada z perspektywy opiekunki wiem co moga sobie myslec a kontakt z rodzicem jest bardzo wazny.Bo jak rodzic wspolpracuje stara sie to i opiekunki podchodza do wszystkiego inaczej.A nie chodzilo mi o ocene albo to co sobie mysla.

      Usuń
    4. Wiem, że nie miałaś nic złego na myśli i wiem, że patrzysz na to z perspektywy tej drugiej strony, ale osobiście uważam, że w przedszkolu to zupełnie inna bajka niż w żłobku.
      Mimo. że Mati w żłobku też był niedobry, dawał często popalić, to nigdy Panie opiekunki nie dały mi odczuć, że Mati jest gorszy, czy nielubiany. Czułam, że go lubią, nawet jeśli udawały, to dobrze im to wychodziło :P poza tym Mati lubił tam chodzić, w domu wspominał o tym co robił w żłobku, wspominał kolegów i ciocie, a teraz NIC. Temat przedszkola to temat tabu. Sama muszę z niego wyciągać co robił, a on mówi zawsze, że się bawił i spał. Kompletnie nic mi nie opowiada, nie cieszy się. A nie! sorry! wspomina Pana woźnego :) jak pada deszczyk, to mówi, że "Pan Andrzej mówił, że jak będzie padał deszczyk to nasze kwiatki urosną". Ostatnio dla hospicjum coś tam sadzili i Pan Andrzej im właśnie pomagał i ciągle to wspomina. A jak pytam kim jest pan Andrzej to odpowiada, że to jego kolega z przedszkola :)

      Usuń
  3. kochana, wypisuj go stamtąd jak najszybciej! Jak widać ma powody by nie lubić tam chodzić :(
    Ja bym się w ogóle nie zastanawiała, szukaj innego przedszkola, biedny Mati :(

    Moim zdaniem jego zachowanie jest adekwatne do tego jak go tam traktują...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okazuje się, że przepisanie dziecka do innego przedszkola nie jest takie proste.
      Jeśli go przeniosę to tylko i wyłącznie do Maciusia!! :)

      Usuń
  4. Już trzeci raz próbuję napisać komentarz i nie da się go opublikować mam nadzieje że tym razem się uda bo jak nie to znaczy że chyba nie miałam wyrażać swojej opinii na temat przedszkola.:-). A tamte komentarze były ostre hehe. Wiec na temat uważam że to bardzo stresuje Małego dlatego się moczy. To wina przedszkolanek co to za szarpanie dzieckiem normalnie tragedia. A te wychodzenie bez kurtki to specjalnie bo chcą aby się rozchorował. Poszła bym i jej powiedziała że się moczy odkąd zaczęły się problemy z przedszkolem i uważasz że to ich wina. Przecież Mati ma już doświadczenie ze żłobka wiec jest w dobrej sytuacji. Hmmm może porozmawiaj z innymi rodzicami może też dzieci płaczą i się stresują a ty o tym nie wiesz. Jeszcze jest dyrektor przedszkola z tą osobą też idzie porozmawiać na ten temat. Tylko żal mi małego bo biedny to przeżywa. Napisz czy coś się zmieniło i oby na lepsze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Sto lat Kasiu:* spełnienia wszystkich marzeń:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Moim skromnym zdaniem należałoby Mateusza przenieść do innej placówki albo zrezygnować z przedszkola skoro On sam zle się w nim czuje. Nic na siłę bo to może przynieść odwrotny skutek. Mam nadzieję, że podejmiesz właściwą decyzję. Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń