poniedziałek, 26 stycznia 2015

Byle do wiosny!

Nie lubię zimy.
Jezu, jak ja nie lubię zimy.
Jeszcze gdyby śnieg był, mroźno było i słoneczko świeciło, to ewentualnie mogłabym to jakoś przetrwać.
A tak, to NIEEEEE!

Cały styczeń, ale to calusieńki siedzę w domu.
Najpierw ja byłam chora, potem zachorował Misiek, potem znów ja i teraz znów Misiek. Można? A no można!
I tak siedzimy w chałupie juz chyba 20 dzień z rzędu i tylko zmieniamy antybiotyki, syropy i tabletki.

Całe szczęście, że już idzie ku lepszemu i może w końcu wyjdziemy na prostą.

A co się działo u nas przez te 20 dni?
Był bal karnawałowy w przedszkolu.
Mati oczywiście chciał być przebrany za Zygzaka McQueena (dramat!). Nigdzie nie mogłam znaleźć takiego przebrania, ale znalazłam strój najlepszego kumpla Zygzaka - Złomka. Ciężko było go przekonać, ale udało się :)
W miniony piątek odbyło się przedstawienie z okazji dnia Babci i Dziadka.
Każde dziecko zrobiło dla dziadków po serduszku z masy solnej. Mati wziął oba do domu, bo przecież on je robił więc to są jego, a dziadkowie mogą ewentualnie przyjść do nas obejrzeć :)

Najważniejszym tematem nadchodzących dni jest ROCZEK Michała!
Pamiętam jak zbliżał się roczek Matiego.....ta trauma związana z porodem, z tym co nas spotkało...pamiętam jak nie chciałam tego dnia, jak bałam się wspomnień i łez.
Teraz jest inaczej. Teraz odliczam dni i już nie mogę się doczekać.

Właśnie miał spać, abym mogła posta napisać, a słyszę, że w łóżeczku dzieje się niezła rozpierducha.
Uciekam więc i melduję, że wracamy do żywych i zdrowych - W KOŃCU! :)






1 komentarz:

  1. Dobrze, że wracacie do zdrówka :)
    Nie wiem czy Cię do pocieszy, u nas od soboty piekny śnieg.
    Już zamienia się w pluchę :D

    OdpowiedzUsuń